Sobotnie odkrycie...
Dziwię się sobie, że nie poddaję się ciężkiej aurze panującej za oknami...po prostu mocno zaciskam zęby i przepycham te zimowe dni robiąc w swoim zaciszu domowym moje małe przyjemności. Na szczęście pomysłów ani weny twórczej mi nie brakuje, gorzej z czasem którego ciągle jest mi mało. Cała sobota minęła mi na sprzątaniu, nie był to jednak czas stracony ponieważ pozbyłam się dwóch reklamówek niepotrzebnych mi rzeczy i natknęłam się w mojej szafie na dwa kawałki cudnego materiału. Do niczego mi nie pasował więc zapomniany, został wciśnięty w ciemny kąt ale kiedy ujrzał światło dzienne, okazało się, że pasuje idealnie do mojego salonikowego wnętrza. Kupiłam go dawno, dawno temu w Ikea kiedy pojawiła się kolekcja sielskich materiałów w różyczki. Nigdy nie został wyeksponowany ale doczekał się i w sobotę jego uroda została doceniona. Uszyłam z niego dwie poszewki na poduszki i myślę co zrobić z reszty która mi została. Może coś na stół ? Obrus ? Podkładki ? Bieżnik ? Nie mogę działać pochopnie bo tego wzoru już nie dokupię dlatego w między czasie tego tygodnia będę się zastanawiała nad jego przeznaczeniem, tymczasem mała prezentacja.
![](//3.bp.blogspot.com/_t8uBLopcfjA/S53I948cLqI/AAAAAAAAAew/AMCN9m6jvas/s400/Pulpit185.jpg)
Tło na którym zostało zrobione zdjęcie to kolor mojego dużego pokoju, myślę, że lepszego odkrycia nie mogłam dokonać w tę sobotę. Oj potrzebne są czasami takie przed świąteczne porządki bo nigdy nie wiemy co możemy znaleźć w naszych ciągle za małych szafach. A ze mną na dodatek jest tak, że czasami nie mogę opanować chęci kupienia czegoś mimo, że ta rzecz w tym momencie nie będzie pasowała do niczego. Oczywiście ląduje w schowku lub piwnicy ale po czasie okazuje się, że właśnie jej w moim wnętrzu brakuje...czyżby to była kobieca intuicja działająca z dużym, baaardzo dużym czasami wyprzedzeniem ?
Dziwię się sobie, że nie poddaję się ciężkiej aurze panującej za oknami...po prostu mocno zaciskam zęby i przepycham te zimowe dni robiąc w swoim zaciszu domowym moje małe przyjemności. Na szczęście pomysłów ani weny twórczej mi nie brakuje, gorzej z czasem którego ciągle jest mi mało. Cała sobota minęła mi na sprzątaniu, nie był to jednak czas stracony ponieważ pozbyłam się dwóch reklamówek niepotrzebnych mi rzeczy i natknęłam się w mojej szafie na dwa kawałki cudnego materiału. Do niczego mi nie pasował więc zapomniany, został wciśnięty w ciemny kąt ale kiedy ujrzał światło dzienne, okazało się, że pasuje idealnie do mojego salonikowego wnętrza. Kupiłam go dawno, dawno temu w Ikea kiedy pojawiła się kolekcja sielskich materiałów w różyczki. Nigdy nie został wyeksponowany ale doczekał się i w sobotę jego uroda została doceniona. Uszyłam z niego dwie poszewki na poduszki i myślę co zrobić z reszty która mi została. Może coś na stół ? Obrus ? Podkładki ? Bieżnik ? Nie mogę działać pochopnie bo tego wzoru już nie dokupię dlatego w między czasie tego tygodnia będę się zastanawiała nad jego przeznaczeniem, tymczasem mała prezentacja.
![](http://3.bp.blogspot.com/_t8uBLopcfjA/S53I948cLqI/AAAAAAAAAew/AMCN9m6jvas/s400/Pulpit185.jpg)
Tło na którym zostało zrobione zdjęcie to kolor mojego dużego pokoju, myślę, że lepszego odkrycia nie mogłam dokonać w tę sobotę. Oj potrzebne są czasami takie przed świąteczne porządki bo nigdy nie wiemy co możemy znaleźć w naszych ciągle za małych szafach. A ze mną na dodatek jest tak, że czasami nie mogę opanować chęci kupienia czegoś mimo, że ta rzecz w tym momencie nie będzie pasowała do niczego. Oczywiście ląduje w schowku lub piwnicy ale po czasie okazuje się, że właśnie jej w moim wnętrzu brakuje...czyżby to była kobieca intuicja działająca z dużym, baaardzo dużym czasami wyprzedzeniem ?
Komentarze
Prześlij komentarz