Dzień jak co dzień ...

W sobotę rano, głowa pęczniała mi od pomysłów o czym napiszę kiedy wrócę z mojego sobotniego polowania na wiosenne buty. Tak, zrodziła się w mojej głowie taka myśl w piątek wieczorem aby wypuścić się w sobotni poranek na spacer i przy okazji zrobić rozeznanie rynku w takim właśnie temacie. Dzień zaczął się jak co dzień i na początku nawet pogoda dopisywała ale tuż przed naszym wyjściem, moja siostra dostała telefon...podczas rozmowy krzyknęła do mnie: włącz telewizor !!!

Po powrocie z mojego spaceru, nie znalazłam już ani w domu ani w sobie, tej atmosfery z sobotniego poranka. Pęczniejąca od pomysłów głowa nagle skupiła swą uwagę na czymś innym i jak większość z nas, temu wydarzeniu poświęciłam swój sobotni wpis...

A dzisiaj ...


wstałam wraz ze wschodem słońca...nie mogłam go nie uwiecznić, pierwszy raz przyuważyłam słońce wschodzące nad kominami położonej nieopodal huty...wyszła z tego taka prawdziwa robotnicza dzielnica...a tak naprawdę jest bardzo przyjemna, spokojna i pełna zieleni...a i jeszcze jedno, z tego okna widać też ruiny zamku położonego na wyżynie krakowsko-częstochowskiej więc widok z mojego balkonu jest naprawdę zróżnicowany ;-)


Wracając jednak do sobotniego pomysłu na bloga, chciałam napisać o moim przypadkowo powstałym chlebie który okazał się przysmakiem jakich mało. Otóż, mam taki wypróbowany przepis na pyszną pizzę i co najmniej raz w tygodniu robię ją dla dzieci moich przyjaciółek które przychodzą aby wspólnie z moim synkiem miło spędzić piątkowe popołudnie. Bawią się, szaleją a na kolację dostają ogromną pizzę. Tym razem jednak przygotowałam za dużo ciasta, jedna porcja została nie ruszona i tutaj zrodził się pomysł aby zrobić z niego coś na wzór chleba.


Z przygotowanego ciasta zaplotłam warkocz i wsadziłam do piekarnika. Od momentu stworzenia tego warkocza, wszystko robiłam intuicyjnie, nie miałam nic do stracenia, miałam natomiast nadzieję, że może coś z tego jednak będzie... Okazało się, że jemy to coś do dzisiejszego dnia, jedynym mankamentem jest zapach drożdży który z czasem staje się coraz bardziej intensywny. Smak tego "dziwaka" przypomina chleb pszenny. Teraz myślę bardzo intensywnie jakie poprawki wprowadzić do tego przepisu aby móc czasami upiec taki pszenno-przypadkowy chleb.



Bon appetit

Komentarze

  1. Chlebek wygląda apetycznie. Zajrzyj do Waniliowa, tam znajdziesz mistrzynię w pieczeniu chleba. Jestem tam stałym gościem; podglądam i nie śmiem wypiekać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widoki naprawdę wyglądają egzotycznie !!!
    Niestety nie jest mi dane wstawać to świcie, to dla mnie barbarzyńska pora ...

    Chlebek wygląda apetycznie i zapewne smakuje wyśmienicie ;-)
    Jak przepis będzie dopracowany, podziel się nim z nami, może odważę się upiec podobny.
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniałe słońce !

    Chlebek pierwsza klasa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy