Strzeliły kwiatami...

To jest właśnie ta chwila kiedy osiedlowe sadzonki różnego rodzaju drzewek zaczęły kwitnąć. To jest właśnie ten moment i najwcześniej powtórzy się za rok...dlatego bardzo dyskretnie, żeby nie widział mnie nikt, zerwałam sobie gałązkę z pięknymi różowymi kwiatuszkami i brązowo-czerwonymi listkami. Mam nadzieję, że zrobiłam to dyskretnie bo drzewko którego "zaatakowałam" jest bardzo młode i bałam się, że jak zobaczy mnie jakaś starsza Pani to .... brrr ale nie mogłam się oprzeć.


i co roku nie mogę oprzeć się urokowi tego malutkiego kwiatuszka, nigdy jednak nie udawało mi się zrobić mu zdjęcia bo moje zabieganie sięgało zenitu i kiedy miałam chwilkę, to kwiatuszków już nie było...


tym razem się udało... szkoda, że za chwilę opadną mu płatki i będzie trzeba czekać rok żeby znowu się pojawiły...żałuję, że nie kwitną całe lato...no cóż, gdyby tak było z pewnością nie cieszyły by mnie tak jak teraz.

Komentarze

  1. wow, przecudne maleństwa,
    zdaje mi się, że w takich kolorach kwitnie jedna z moich rajskich jabłoni, ale póki co śpi mocno;)
    też łapię takie piękne kruche chwile na fotografiach, bo zdarzają się raz w roku i trwają za krótko,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne kwiaty, przepiękna ta wiosna jest.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy