Gdzie ono jest ?

Był taki czas, zapewne pamiętacie, kiedy odliczałam niemalże godziny do nastania choćby kalendarzowej wiosny. Permanentny chłód tłumaczyłam sobie poznanymi w dzieciństwie przysłowiami. Razem z moim synkiem powtarzaliśmy jak mantrę " w marcu jak w garncu", potem przyszedł kwiecień i na niego też znaleźliśmy parę "mocnych" słów. Pogoda jednak się nie zmieniała. Straciłam nadzieję ja, tracić ją zaczął także mój syn, aż któregoś dnia stwierdził:

" Mamuś, chyba musimy zmienić to przysłowie o kwietniu, od dzisiaj będziemy mówić kwiecień plecień co przeplata dużo zimy trochę lata..."

Cóż, nic dodać, nic ująć. Minął marzec, kwiecień i jest maj a pogoda nic a nic się nie zmienia. Tak samo jest mi zimno jak mi było dwa miesiące temu i to zaczyna mnie przerastać. Myślałam, biedna naiwna, że kiedy kupię kwiaty na balkon, to może wreszcie Pani Zima przypomni sobie gdzie jest jej miejsce ale widzę, że upór jej nie zna granic. A co do kwiatów, czekają na zimna Zośkę bo podobno wtedy można już bez strachu wysadzać je do doniczek na balkonie. A strach jest wielki bo szkoda byłoby zmarnować takie cuda.


Nie wiem czy poznajecie ale jakiś czas temu pisałam o nowościach kwiatowych na ten letni sezon 2010. Pisałam wtedy o surfinii Picasso, amarantowej z zielonymi brzeżkami i oto ona w całej okazałości. Jest taka sama piękna jak ta na zdjęciu w czasopiśmie Kwietnik.


A może nawet jest ładniejsza ? Mnie to zestawienie kolorów po prostu powaliło na kolana i nie mogłam się powstrzymać żeby jej nie kupić choć kiedyś powtarzałam sobie, że NIGDY WIĘCEJ SURFINII !!! I kolejny raz się przekonałam żeby nigdy nie mówić nigdy ;-)


Czekam na ocieplenie jak sportowiec na sygnał do startu. Codziennie do nich zaglądam czy aby nie marnieją. Jak nigdy nie mogę się ich doczekać na balkonie i aż sama zaczęłam się zastanawiać czy tak wcześnie je kupiłam czy taka smutna jest w tym roku ta pogoda...


Ja myślę jednak że to będzie to drugie gdyż co roku w moim mieście w ten długi majowy weekend jest wystawa kwiatów i o ile dobrze pamiętam to właśnie wtedy je kupowałam i zaraz wysadzałam do doniczek na balkonie i nie przypominam sobie żebym jej chowała na noc do domu. No cóż, jak to mówią, ocieplenie klimatu... ale nikt nie dopowiedział o jaki klimat chodzi i ewentualnie gdzie. Pozdrawiam Was kwiatowo i ciepło !

Komentarze

  1. Niezwykle urodziwe te kwiaty.Nie dziwię się, że tak na nie chuchachasz. Szkoda byłoby aby przemarzły w tą niepewna pogodę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne kwiaty!Niesamowity zestaw kolorow! Tez bym sie na takowe skusila, gdybym miala balkon;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bonjour Ewa!
    Pour certains de belles fleurs! Je vois le printemps venir à vous, et si merveilleux de rouler en ville! Ici, il est encore froid, et nous avons eu de la neige a été achevée samedi dernier. Nous avons de nombreux rosiers collab cet hiver. Nous avons notre fête nationale le 17 mai et j'espère avoir planté des fleurs dans les boîtes avant! Nous vous souhaitons un joyeux jours et printanier!

    Votre ami
    Catherine :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne te surfinie.Hmmm.Może też się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello,
    I have take a look on your beautiful blog. Nice to see and read. Beautiful photo's!

    Greatings from Holland
    ♥ Patricia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy