Noc Świętojańska i Wianki czyli na wakacyjnym starcie...

Zawsze miałam ochotę tam być, zawsze o niej pamiętałam ale nigdy tam nie dojechałam - tym razem Kraków nie pozwolił o sobie zapomnieć. Mimo, że piątek był jakby wyjęty z jesieni, to sobota uraczyła nas typowo letnią aurą - ze słońcem i z wysoką temperaturą. Zaplanowaliśmy dokładnie cały dzień i choć był plan, to nie było w nim ani stresu ani poganiającego nas wszystkich zwykle zegarka, zwolnione tempo pierwszego wakacyjnego weekendu okazało się mieć zbawienny wpływ na nas wszystkich.







Działo się wiele i wszędzie.











Spóźniliśmy się na Wianki ale dlaczego nie mielibyśmy dobrze bawić się pomimo niedopatrzenia?



Rozsiedliśmy się nad Wisłą, nie opodal Zamku Królewskiego i upletliśmy sobie wianki. Grześ robił to po raz pierwszy, miał wielką ochotę się tego nauczyć i udało się, delikatny wianuszek z tego co rosło na trawniku okazał się być pięknym egzemplarzem. Mój natomiast przyciągał wzrok nie jednej mijającej nas osoby, jedna z nich zadała nawet pytanie: A gdzie takie wianki sprzedają ? Miło mi było bardzo...


Komentarze

  1. Kraków już taki jest że zawsze się tam można fajnie bawić.
    Super zdjęcia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się Twój Kraków. Bardzo. A najbardziej zielona dorożka ;) I strona z dużymi zdjęciami! I kolory. A wianki fantastyczne!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy