Odwiedziny

Wiedzieliśmy, że będą miały miejsce ale zawsze jest to dla nas wielkie przeżycie...Nie zdarzają się codziennie ani co jakiś czas, zdarzają się bardzo rzadko, rzekłabym raz na kilka, kilkanaście lat...Ktoś powiedział, że to siódma woda po kisielu, ktoś inny, że to daleka rodzina a życie i tak pisze swój scenariusz i dalecy stają się bliskimi a bliscy dalekimi.




Nieprzypadkowo zrobiłam ten kolaż...Mój niecodzienny gość to świata obywatel - w przenośni i w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Mój synek czekał na swojego nieznanego wujka z ogromną niecierpliwością. Dużo mu o nim opowiadaliśmy. On zadawał dużo pytań a kiedy się spotkali mieliśmy wrażenie, że znają się od zawsze.




Smutno zrobiło się mojemu synkowi kiedy dowiedział się kiedy jego nowo odkryty wujek wyjeżdza...Nim nie można się nasycić gdyż przelatuje jak ptak, przysiada na chwilkę i odlatuje za kolejną. Jest obieżyświatem wypełniającym swoją życiową misję, musi starczyć go dla wszystkich dlatego nie zatrzymuje się na długo.
Zeby osłodzić ten wspólnie spedzany czas, moja siostra zaserwowała takie delicje:

Korzystała z przepisu znalezionego na stronie Moje Wypieki . Sernik nosi nazwę londyński i jest wyśmienity a im starszy (tylko uwaga żeby nie przesadzić) tym lepszy ;-)


A babeczki ? Kreacja własna na gotowych spodach...zapraszam, została jeszcze jedna ;-)

Wizyta dobiegła końca...jak zwykle była za krótka a czas za szybko biegł. Typowe dla przyjemnych chwil.

Komentarze

  1. Fajnie miec takie chwile w zyciu :)
    Ja tez takie mialam i tez osoby typu obiezyswiat, cieszyszlam sie rowniez ze moglam ich poznac ale to inna historia...
    Pozdrawiam serdecznie i zycze Wam duzo takich chwil

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy