Na przekór słocie
Zniknęło słońce i automatycznie zniknął mój zapał do czegokolwiek...A może we mnie mieszka niedźwiedź...? Bo często mam takie uczucie jakbym wewnętrznie na okres jesienno - zimowy zasypiała. Budzę się tylko wtedy kiedy pojawia się słońce, jakby jedyne źródło mojej wewnętrznej energii. Nie siedzę jednak i nie płaczę ponieważ nie leży to w mojej naturze, biorę w swoje ręce kolory i w wolnej chwili nimi się bawię...na przekór słocie.

Dawno temu polubiłam lawę, wbrew wielu krytycznym opiniom, że wygląda jak gąbka, że dziurawa i pokraczna - ma w sobie nieprzytłaczającą lekkość i to nawet wtedy kiedy jest czarna czy brązowa.

Odkąd wystraszyłam się czerni, towarzyszy mi ona od wielkiego święta i pojawia się przy mnie okazjonalnie. Z czasem, nauczyłam się swoich kolorów i nimi walczę z szarością ulicy i często myśli...przy pomocy drobiazgów które towarzyszą nam każdego dnia, rozganiam szarość takich dni jak dzisiejszy, żeby przetrzymać do wiosny i zobaczyć je w naturze.

Komentarze

  1. Bardzo lubię Twoje kolory. Terapia na jesienną słotę ;) I ogromnie spodobało mi się pierwsze zdjęcie. Zdjęcie? Czy obrazek? Super!

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne zestawienie kolorów- na pewno na słotę rozweselacz jak znalazł

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy