Staroci czas

Udało się, nie zapomniałam...tzn.zapomniałabym tylko przypomniała mi o tym moja siostra ;-) TARG STAROCI...malutki, kameralny ale wczoraj było na nim więcej perełek niż kiedykolwiek. Idąc tam, nigdy się nie nastawiam na zakupy i w moim przypadku jest to dobry sposób na to żeby coś upolować - nie wiem o co chodzi ale zwykle tak jest.

Pamiętacie moje haftowane matrioszki ? Od jakiegoś czasu chodził za mną ten motyw i wczoraj na targu również mnie dopadł. Ale co dziwne, nie tylko mnie. Mój syn był zachwycony babuszkami i oto one:

Te są troszeczkę zbuntowane, im mniejsza tym bardziej zmarszczone ma brwi :-)
Ale zanim znaleźliśmy te rozkładane, natrafiliśmy na grupę agentek jak to powiedział mój syn i muszę wam powiedzieć, że od wczoraj zabawy matrioszkami nie ma końca.

Mój wakacyjny haft matrioszek nie został jeszcze dokończony, została mi jeszcze jedna. Będę miała teraz motywację żeby powstała i dołączyła do całej reszty... kto wie, może jeszcze jakieś się pojawią... miłej i słonecznej niedzieli !
p.s. kupiłam jeszcze coś ale o tym następnym razem.

Komentarze

  1. mnie tez sie podobaja, a targi staroci fana rzecz, nawet jesli tylko sie je "zwiedza"
    Pozdrawiam
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo, zazdroszczę targu staroci w zasięgu ręki. A Matrioszki lubię bardzo ;) Twoje są tym piękniejsze, że stare i z duszą. Nasze przywieźliśmy dla Młodszej Siostry z Wilna. Też mają swój urok, choć chyba takich foranek z rzęs malowanych już nie ;)
    Udanej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  3. Matroszki to moje dzieciństwo. Któżi ich wtedy nie miał :-)
    Pozdrawiam niedzielnie

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam targi staroci! zawsze można znaleźć coś ciekawego. u nas co jakiś czas jest organizowany wielki jarmark i aby go obejść zawsze rezerwuję sobie minimum 3h (;

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy