A co powiecie na Bollywood ?
Moja siostra dosyć długo pracowała nade mną...nie chodzi o to, że nie lubię ale raczej o brak nastroju, a może trochę o przekorę...ale w końcu dałam się namówić i zorganizowaliśmy rodzinne oglądanie bollywoodzkiego filmu który podbił serce mojej siostry bezapelacyjnie. Przestawiliśmy nawet kanapę, żeby w komfortowych warunkach móc oddać się filmowi i kino ruszyło...

Moje serce również podbił, muszę się przyznać...może nie tyle sam styl kina co poruszony tam i przedstawiony problem małego chłopca, jego relacje z rodzicami, z bratem, brak zrozumienia dorosłych, ich postawa względem bezbronnego i pogubionego malca którego dotyka dosyć znany nam aktualnie i bardzo rozpowszechniony problem dysleksji. Tam ten temat jakby praktycznie nie istniał, w momencie kiedy wychodzi na światło dzienne traktowany jest niemalże jak upośledzenie. Dziewięciolatek sam stawia czoła swojej niedoskonałości ale nie rozumie jej, nie radzi sobie z tańczącymi przed oczami literkami, boi się agresywnych cyferek które przyjmują postać atakujących pająków - efektem jest brak promocji do następnej klasy, nieumiejętność czytania ani pisania i niekończące się skargi...brak zrozumienia ze strony otoczenia zamyka go na otaczający go świat, cierpi wewnątrz a na zewnątrz walczy z niesprawiedliwością i samotnością przeobrażając się niechcący w "chuligana". Za karę zostaje odesłany do szkoły z internatem, samotny i wystraszony, oderwany od rodziny, staje się apatyczny i zamknięty. Obecny jest tylko fizycznie. Wyobraziłam sobie wtedy co byłoby gdyby nie spotkał na swojej drodze odpowiedniej osoby która rozpoznała jego problem i znała na niego lekarstwo...

Dużo jest takich dzieci zostawionych samych sobie...odrzuconych często przez rodziców z braku ich zrozumienia, może nawet ze strachu przed tym. Kto ma pomóc takiemu malcowi jak nie dorosły, rzekomo mądry i doświadczony człowiek który ma być mistrzem dla swojego dziecka, znać go najlepiej na świecie i uczyć go dobrego życia. Sami często mówimy, że wiemy lepiej, jak mantrę niektórzy powtarzają, że dzieci i ryby głosu nie mają... myślę, że niejeden dorosły mógłby uczyć się od niejednego dzieciaka... Temu chłopcu z filmu się udało, odzyskał radość życia i ciekawość świata...zdobył też wspaniałego przyjaciela który stał mu się bliższy niż jego ojciec bo to on wyciągnął do niego pomocną dłoń, on go nie odrzucił i w końcu to on go zrozumiał...
Bardzo ciepły i pouczający film tylko trzeba spojrzeć troszeczkę głębiej, może nawet w siebie...ja to właśnie zrobiłam...spróbowałam przeanalizować swoją postawę, dorosłej osoby i matki względem mojego syna. Nie jestem idealna ale chyba do tych najgorszych też nie powinnam się zaliczyć. Od momentu urodzenia mojego syna, zachwycam się dzieciństwem bo przecież to jest najpiękniejszy w życiu czas...taki powinien być...Uwielbiam niewinność, naiwność wlepionych we mnie oczu mojego syna, bezgraniczną miłość, prostotę wypowiedzianych słów, celność i szczerość uwag i opinii. Czasami się złoszczę ale kocham i chylę czoła przed jego czystymi i odważnymi reakcjami na niesprawiedliwość. Zdarza się, że ich nie rozumiem i wtedy zdaję sobie sprawę, że patrzę na niego oczami dorosłego człowieka, który zgoniony codziennością nie ma czasu żeby popatrzeć wgłąb. Uczę się tego nie robić żeby go nie krzywdzić i nie zabijać w nim szczerości i zaufania, niech dzieckiem zostanie jak najdłużej się da...bałam się bardzo kiedy szedł do pierwszej klasy, wiedziałam bowiem, że to już jest początek walki o swoje miejsce w życiu, niejednokrotnie o przetrwanie... poradził sobie bardzo dobrze, odnalazł się i kroczy dzielnie wytyczoną drogą a ja stoję obok i obserwuje czy aby nie dzieje mu się krzywda...taka nasza chyba rola, być czujnym, szczególnie, że życie jest czasami bezwzględne.
Polecam Wam na ten film, nie znajdziecie go oczywiście w kinie ale internet ułatwi Wam do niego dostęp. Wzruszający...nawet w dosłownych znaczeniu tego słowa...mój syn jest zachwycony, szczególnie, że główny bohater jest prawie jego rówieśnikiem...a to na zachętę - nowy nauczyciel plastyki wita się z uczniami

Komentarze

  1. Witaj Ewo. Jeszcze nigdy nie obejrzałam filmu tego gatunku. Może się skuszę.
    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro polecasz to bedzie moj pierwszy film w tym rodzaju. Ja Ci polece inny film indyjski, ktory Cie po prostu ZMIENI - Narod bez kobiet, a moze Kraj bez kobiet. Obejrzyj z sioatra, dla syna sie nie nadaje. Nawet moj maz wytrzymal ok.3 min.PA-Ag

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja lubię kino Bollywood, jest takie inne od europejskiego czy amerykańskiego. Piękni ludzie, roztańczeni, feeria kolorów - zawsze mi to poprawia nastrój:) W wiekszych dawkach może by mnie zmęczyło, ale z raz na rok chetnie:))) Film, który polecasz jakoś od razu mi się skojarzył z irańskim "Dzieci niebios" (Tym_O-Butach;), ale może to ze wzgledu na bohaterów. Tytuł zapisuję!

    Moje dzieci są na początku drogi ku samodzielności, wchodzą w pierwsze interakcje z rówieśnikami, strasznie się boję szkoły i generalnie coraz większego poluzowania pępowiny, ale co poczać? Taka nasza rola, czuwać z daleka z trzepotem serca. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy