Mój mały Adwent
czyli oczekiwanie na przyjście. Dom przygotowuję do radosnej nowiny, dlatego jest aktualnie pozbawiony ozdób i natłoku dekoracji. Chcę poczuć zmianę, przejście, chcę aby codzienność świąteczna różniła się od tej nie świątecznej.



Żeby nadać trochę koloru tej zimowej inscenizacji i aurze która ostatnio zapanowała w moich wnętrzach, poniżej moja ukochana lawenda - prezent od mojej kreatywnej i pomysłowej koleżanki, która po wielu miesiącach wreszcie mnie odwiedziła i jak zwykle nie zapomniała o małym drobiażdżku.
Od Skrzynka

Komentarze

  1. Ja tez odwlekam ile sie da strojenie domu!!!Zobaczymy kiedy dzieci zaczna nalegac....Pa-Ag

    OdpowiedzUsuń
  2. Biel i lawenda - piękne połączenie. Gdzie można nabyć takie lniane serca? Są cudne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Subtenie i delikatnie , a jednocześnie nienachalnie. Ja też jeszcze nie zdobię świątecznie domu. Robię to wówczas, gdy ukończę prace porządkowe.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Dekoracje bardzo nastrojowe...
    i moja ulubiona lawenda...
    WSPANIALE!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tes photos sont superbes. j'adore tes petits oiseaux en porcelaine.
    Bisous
    J'espère que vous n'avez pas trop froid!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dekoracje urokliwe !!!
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy