Moja majówka
Pierwszy maja, cudna pogoda, rzekłabym upał jak w środku lata - podjęliśmy decyzję - jedziemy do Krakowa ! Nie my jedyni wpadliśmy na ten pomysł dlatego obijaliśmy się niemalże o siebie ale nic nie zdoła wpłynąć na moje uwielbienie dla tego miasta, dlatego zupełnie mi te tłumy nie przeszkadzały. Nasz jednodniowy pobyt połączył kilka elementów charakterystycznych dla tego dnia. A mianowicie...
Typowe dla pique-nique`a polegiwanie na trawie;-)) Tosia była zachwycona mając w zasięgu ręki coś czego jeszcze nie miała okazji dotykać choć miała wrażenie, że jakby to już gdzieś widziała...hehhe
Po takim wypoczynku, gdyż samo dojście do Wawelu okazało się być wyczerpujące dzięki południowemu słońcu, udało nam się zebrać siły na spacer po rynku...przecież nie mogło go zabraknąć !
Nasze zmęczone nogi zaprowadziły nas na Planty...tam też przycupnęliśmy na jakiś czas, szczególnie, że wszechobecna, cudna zieleń i przyjemny cień, otulały nas jak kochający rodzice...nie chciało się opuszczać tego miejsca. Gdyby nie to, że musieliśmy wracać do domu, z pewnością zostalibyśmy tam aż do zachodu słońca...a może i dłużej ;-))
Cóż, nie pozostawało nam nic innego jak zebrać się w sobie i ruszyć kolejny raz w stronę rynku. Nie omieszkaliśmy przycupnąć jeszcze na małą kawę...trafiliśmy zupełnie przypadkowo do Marcello, nowego dziecka Magdy Gessler
Piękne wnętrza, serwowane pyszności jednak...cóż, chyba będzie trzeba zrobić tam małą rewolucję, Pani Magdo ! Na kartę czekaliśmy około 15 minut, następnie prawie tyle samo na zamówione raptem dwie kawy a ludzi wcale nie było aż tak dużo. Ceny też raczej z tej górnej półki choć były też takie słodkie maleństwa, które cenowo szeroko się do ludzi uśmiechały a i w smaku były delicieux !!!
Kraków w ogóle się nie starzeje ;) wciąż zachwyca i przyciąga do siebie...lubię tam być...zawsze ładowałam tam akumulatory, tym razem odpoczywałam !
Pozdrawiam Was słonecznie, Ewa
Typowe dla pique-nique`a polegiwanie na trawie;-)) Tosia była zachwycona mając w zasięgu ręki coś czego jeszcze nie miała okazji dotykać choć miała wrażenie, że jakby to już gdzieś widziała...hehhe
Po takim wypoczynku, gdyż samo dojście do Wawelu okazało się być wyczerpujące dzięki południowemu słońcu, udało nam się zebrać siły na spacer po rynku...przecież nie mogło go zabraknąć !
Nasze zmęczone nogi zaprowadziły nas na Planty...tam też przycupnęliśmy na jakiś czas, szczególnie, że wszechobecna, cudna zieleń i przyjemny cień, otulały nas jak kochający rodzice...nie chciało się opuszczać tego miejsca. Gdyby nie to, że musieliśmy wracać do domu, z pewnością zostalibyśmy tam aż do zachodu słońca...a może i dłużej ;-))
Cóż, nie pozostawało nam nic innego jak zebrać się w sobie i ruszyć kolejny raz w stronę rynku. Nie omieszkaliśmy przycupnąć jeszcze na małą kawę...trafiliśmy zupełnie przypadkowo do Marcello, nowego dziecka Magdy Gessler
Piękne wnętrza, serwowane pyszności jednak...cóż, chyba będzie trzeba zrobić tam małą rewolucję, Pani Magdo ! Na kartę czekaliśmy około 15 minut, następnie prawie tyle samo na zamówione raptem dwie kawy a ludzi wcale nie było aż tak dużo. Ceny też raczej z tej górnej półki choć były też takie słodkie maleństwa, które cenowo szeroko się do ludzi uśmiechały a i w smaku były delicieux !!!
Kraków w ogóle się nie starzeje ;) wciąż zachwyca i przyciąga do siebie...lubię tam być...zawsze ładowałam tam akumulatory, tym razem odpoczywałam !
Pozdrawiam Was słonecznie, Ewa
super fotorelacja z majówki.
OdpowiedzUsuńEmilia posadzona na trawie także interesuje się bardzo trawą, skubie ją, dotyka, wyrywa.
byłam w Krakowie 2 razy, ale zdążyłam zakochać się w tym mieście.
ma dużo klimatu i czaru.
pozdrawiam!
Kraków i M.G. wysiada przy Antosi :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Cudna Tosia!
OdpowiedzUsuńW Warszawie już ikt się nie daje złapać na "restoracje" Gesslerowej, więc się sprytnie przerzuciła na Kraków:-) Omijajcie z daleka - drogo, niesmacznie, niemiła obsługa!
OdpowiedzUsuńSwietnie spedziliscie czas, Tosia urocza.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Następnym razem na kawę wybierzcie się na ul. Bracką do kawiarni Nowa Prowincja ( właścicielką jest żona Grzegorza Turnaua), miejsce niezwykle klimatyczne i urokliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Krakowa. Jagoda:)
piękny jest Kraków,a ja nigdy tam nie bylam,mamy to w planie:) zapraszam do nas na bloga:)
OdpowiedzUsuńŻadne miasto nie ma takiego klimatu jak Kraków :)) Chyba sama się wybiorę w najbliższym czasie, podładować swoje akumulatory :))
OdpowiedzUsuńŻadne miasto nie ma takiego klimatu jak Kraków :)) Chyba sama się wybiorę w najbliższym czasie, podładować swoje akumulatory :))
OdpowiedzUsuńWentzl zawsze się cenił. Przykro tylko, że teraz zamiast o krakowiskm Wentzlu, mówi się o krakowskiej restauracji Magdy Gessler. Dla mnie to jakby ktoś Smoka Wawelskiego odrestaurował i nazwał po swojemu ;) A zdjęcia urocze. I córuś śliczna (ja oczekuję kolejnego chłopca). Pozdrawiam, Marzena http://boniffacy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA, właśnie zauważyłam wpis jagodaj. Również polecam ul. Bracką i kawiarnię Nowa Prowincja, tylko tam chyba dzieci nie znalazłyby miejsca (ciasno i przynajmniej swego czasu nie było tam żadnego przykawiarnianego ogródka).
OdpowiedzUsuńMarzena http://boniffacy.blogspot.com/
Boże, jak ja tęsknię za Krakowem. Nigdy tam nie mieszkałam ale uwielbiam te miasto :)
OdpowiedzUsuń