Słodki Piątek z filmem

Jakoś się to układa tak, że na piątek proponuję jakieś słodkości albo film...cóż musi być wilk syty i owca cała hehehe. Jeżeli chodzi o film, to ciężko jest jednak trafić na coś interesującego i robiącego wrażenie, zdarza się mimo wszystko czasami nieopacznie zostać wciągniętym przez obrazy filmu po którym się tego w ogóle nie spodziewacie. Tak było właśnie tym razem. Szukałam czegoś zupełnie innego, czegoś lekkiego, takiego na spokojny wieczór....wieczór kończący kolejny wypełniony po brzegi dzień.


"Co dzień zawdzięcza nocy" taki jest polski tytuł filmu, którego plakat zamieściłam powyżej. Kiedyś już wspominałam, że w pewnym momencie zaczęłam odchodzić od amerykańskich filmów i poszukiwać .... Podczas poszukiwań lekkiej opowiastki, zwrócił moją uwagę ten tytuł...następnie to, że jest francuski a wszystko dopełniło te pare na jego temat zdań opisu... Wciągnął mnie natychmiast, najpierw zainteresował obrazami, następnie miarowo pojawiającym się tematem. Ktoś przeczyta: gatunek filmu ROMANS...rzeczywiście, romans tam jest, nawet nie jeden ale to co jest zobrazowane w nim przede wszystkim (w moim odczuciu) to miłość o wielu twarzach.

Miłość rodzicielska: głęboka, bezinteresowna, opiekuńcza i kategoryczna, pojawia się ona jakby na równi z miłością do Boga. Kolejna to miłość między rodzeństwem - bezszelestna, niepodważalna, głęboka, następnie między przyjaciółmi - wieczna, silna, niezastąpiona...jest również miłość kochanków - dzika, przypadkowa, spontaniczna, żałosna oraz ta miłość między dwoma połówkami jabłka a mimo wszystko nieszczęśliwa, niema, pełna niemocy, wieczna.. Między tymi wszystkimi miłościami przeplata się jeszcze miłość patriotyczna - oddana, odważna i niepodważalna !

Stadium miłości ukazane jest z perspektywy głównego bohatera, który dotyka w ciągu całego filmu tych wszystkich jej aspektów. Jego postać to taki milczący punkt, którego życie wciąż doświadcza i łaje nawet wtedy kiedy temu bezpośrednio nie zawinił. Dlaczego milczący ? Gdyż rzeczywiście, ma się wrażenie, że godzi się w ciszy na wszystko co go spotyka  i z pochyloną głową przyjmuje kolejne od losu ciosy. 

Dlaczego warto go zobaczyć ? Przedstawia obrazy dwóch narodów walczących o swoje terytorium a między nimi stoi nasz główny bohater, wiecznie jakby między młotem a kowadłem, jakby nie na swoim miejscu choć pełnoprawny obywatel...

Piękny i smutny film...polecam i ciekawa jestem Waszych opinii na jego temat.
Pozdrawiam, Ewa



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy