Angielski to nie wszystko !


W naszym kraju jest pewna dziwna tendencja na podejmowanie bardzo pochopnych decyzji wprowadzających do naszego życia smutne konsekwencje.

Dziedzin tego chaosu jest wiele ale ja zajmę się dzisiaj tą, która jest mi najbliższa czyli szkołą. Nie będę jej komentować ani jej oczerniać ani jej chwalić, będę pisać o języku obcym i jego miejscu w naszym życiu i w szkole. Jestem pokoleniem wszechobecnego jeszcze języka rosyjskiego w szkole. Cztery lata w szkole podstawowej, cztery lata w liceum - znajomość na bardo dobrym poziomie. Czy mnie denerwowała jego obecność w szkole ? Nie, traktowałam go bardzo poważnie jak każdy inny przedmiot, którego się uczyłam. Nagle do szkół wkracza polityka a zaraz za nią angielski ! Zdominował wszystkie poziomy nauczania panosząc się pod etykietą JESTEM PROSTY I NIEODZOWNY - BEZE MNIE NIE ISTNIEJESZ !


Fakt, po angielsku mówi prawie cały świat ale czy my rzeczywiście mówimy po angielsku ? Czy rzeczywiście znajomość angielskiego otwiera nam drzwi do lepszego świata ? Poniekąd tak, ale czy dzisiaj czyni z nas kogoś wyjątkowego ? Skoro wszyscy znają angielski (jak to się zwykło mówić) to czy jesteśmy w stanie wyróżnić się jakoś z tłumu osób firmujących się tą znajomością?
Kiedy angielski zajął miejsce rosyjskiego, przejął jego pozycję i zdominował resztę języków. W głowach uczniów zakorzeniła się myśl dotycząca jego nieodzowności ale i ignorancji w stosunku do innych języków obcych. Większość nie widzi zupełnie potrzeby żeby się ich uczyć, nie korzystają nawet z wielu nadarzających się możliwości tłumacząc ten brak zainteresowania, brakiem jakiegokolwiek sensu. Bo przecież angielski....wszędzie się nim dogadamy....!
Czym w takim razie możemy zaimponować potencjalnemu pracodawcy ? Wiele jest wykształconych i zdolnych osób, mających praktyki, staże, niejednokrotnie doświadczenie, jak w takim razie zwrócić na siebie uwagę ?!
Spotkałam ostatnio swojego ucznia, dzisiaj już dorosłego człowieka kończącego aktualnie drugi kierunek studiów i poszukującego pracy. W swoim podaniu, pośród wielu informacji, wpisał również znajomość języka francuskiego. Nie były to puste słowa ale potwierdzone praktyką jaką sobie świadomie zafundował pobytem we Francji. Pierwszym pytaniem jakie usłyszał podczas rozmowy kwalifikacyjnej było:

"Gdzie ty się nauczyłeś języka francuskiego?" 

Pracę dostał, jest bardzo zadowolony, rozwija się i jak mówi, ma wrażenie, że informacja o znajomości francuskiego bardzo się do tego przyczyniła.

Wniosek wysnuwa się prosty, znajomość angielskiego nie robi już na nikim żadnego wrażenia. Aby być konkurencyjnym i zwrócić na siebie uwagę potencjalnego pracodawcy, trzeba zaskoczyć go dając dowód swojej wielojęzyczności. Żeby jednak móc zacząć używać tego słowa, należy uświadomić młodzieży, że każdy jeden język, którego się uczą w szkole, jest równie ważny co angielski i może być w przyszłości narzędziem bez którego nie będą mogli funkcjonować.



Komentarze

  1. Dokładnie tak jak piszesz- kiedyś znajomość angielskiego była czymś wyjątkowym, teraz angielski umie każdy w różnym stopniu. I to co nas wyróżnia to nie biegła znajomość tego języka, ale sztuka porozumiewania się w innym niż angielski języku. Widzę teraz trend na niemiecki (w związku z emigracjami) oraz w większych miastach chiński.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, znajomość angielskiego jako jedynego języka obcego nie jest już niczym imponującym - zakłada się, że każdy po maturze ten język zna i potrafi się porozumiewać na przyzwoitym poziomie, nie zmienia to faktu, że jest to język uniwersalny, gdziekolwiek będziemy, zawsze znajdzie się ktoś z kim będziemy mogli się "dogadać" po angielsku i to jest fajne :-) Języków trzeba się uczyć i to możliwie jak najwięcej a im bardziej niszowy język tym bardziej mamy szansę "zabłysnąć" i wyróżnić się w tłumie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem z pokolenia, kiedy królował rosyjski, francuski a angielski był raczej dla wybrańców (klasy mat-fiz, i biol-chem). Ale widać na wszystko w życiu przychodzi odpowiedni czas więc doczekałam się i ja (co opisałam na swoim blogu). Szanuję moje skromne umiejętności w tym zakresie, ale satysfakcja że w niemłodym wieku stawiłam czoła wyzwaniu - bezcenna. Przekonałam się też, że głęboko zakorzeniony w mojej głowie rosyjski bywa również przydatny podczas wojaży. W każdym wieku - uczmy się języków ;) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja angielskiego uczę się w szkole językowej więc z podręczników nie muszę korzystać. Na zajęciach w https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-angielski/kursy-indywidualne/ w ciągu jednych zajęć na prawdę dużo przerabiam. Takie zajęcia dają więcej niż zajęcia w grupie. Przynajmniej ja lepiej uczę się indywidualnie. Książek nigdy nie lubiłam. Wolę ćwiczenia w trakcie zajęć i nauka słówek z fiszek ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy