Kiedy góry a kiedy morze ????

Ciekawa jestem Waszych upodobań i odpowiedzi na zadane w tytule postu pytanie. W mojej głowie natomiast, już od dzieciństwa, funkcjonuje bardzo wyraźnie zapisany schemat.



Swego czasu, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, z moimi rodzicami, dwa razy do roku wjeżdżaliśmy wypocząć. Zimą, w czasie zimowych ferii, spędzaliśmy cudowne dwa tygodnie, latem  kolejne dwa cudowne tygodnie wakacji razem. Góry odwiedzaliśmy zawsze zimą ! Dwa tygodnie w ośnieżonym Poroninie, w domu prowadzonym przez góralską rodzinę serwującą pyszną domową kuchnię - co rano świeże bułeczki a popołudniem wyśmienite ciasto. W domu, którego atmosfery ani zapachu nie zapomnę nigdy...dzisiaj stoi opustoszały, zasypany śniegiem i potwierdza jedynie powiedzenie mojej babci, że wszystko przemija, Bóg jeno wieczny !


Ten mieliśmy tym razem za oknami naszej kwatery, jakby tamten z dzieciństwa przywędrował za nami do samego Zakopanego. Za oknami mieliśmy również tym razem śpiącego rycerza i na wyciągnięcie ręki górkę, która dawała radość saneczkarzom i narciarzom. Patrząc codziennie rano na ten uśpiony za płotem dom, uświadamiałam sobie, że teraz ja jestem jak moi rodzice, wożę moje dzieci zimą w góry a latem nad morze. Przekazuję kolejnemu pokoleniu czar miejsc, które kiedyś oczarowały mnie !!!!



Zapisuję na zdjęciach chwile a w głowie upycham przeżycia... bo tego nikt nam nie zabierze, nie wydrze z naszych serc...


Kościółek na Pęksowym Brzyzku mijaliśmy codziennie,



Gubałówki też nie mogło zabraknąć w naszych planach na odpoczynek. Piękna pogoda i skrzypiący jak niegdyś pod butami śnieg sprawił wiele radości nie tylko dzieciom.  


Co takiego jest w tych górach, że mimo ciasnoty jaka tam panuje, ogromnej ilości turystów o każdej porze roku i korkach, gro ludzi kieruje swoje kroki właśnie tam !!! Jaką siłę przyciągania mają i jaki w sobie urok, że mając w głowie tę ciemną stronę podroży w tamtym kierunku i tak tam właśnie się kierujemy. Ale czy klimat tam panujący każdemu z nas odpowiada i dla każdego jest odpowiedni ? 


Pamiętam jak dzisiaj, będąc w ciąży, moją podróż w okolice Wisły. Niby ciąża już była bezpieczna i nie musiałam się martwić jednak miałam w sobie jakiś dziwny lęk. Droga do Krakowa była idealna, nocleg, który tam miał miejsce był bez zarzutu, zupełnie jakbym spała w domu. Kiedy jednak jechaliśmy do celu czułam się dziwnie. Trasa serwowała nam co jakiś czas serpentyny, na których automatycznie łapałam się za brzuch jakbym bała się, że wyskoczy z niego moja Tosia. Miałam nadzieję, że kiedy dojedziemy na miejsce wszystko będzie tak jak powinno być...cóż, nic bardziej mylnego !!! Przez te kilka nocy, które tam byliśmy nie spałam ! Błogosławiłam dzień powrotu do domu !!!! Cóż, jest to jednak jakby nie było różnica poziomu i tym samym ciśnienia. Dobrze, że ta podróż skończyła się szczęśliwie i że nie trwała długo. To już na szczęście przeszłość, piszę o niej jednak ku przestrodze, żeby jednak nie dać się zwieść tak do końca urokowi gór i zasięgnąć może informacji czy to aby dobry pomysł ten kierunek. Ja tego nie zrobiłam i się martwiłam. 

Czego by jednak nie powiedzieć, góry są piękne i choć szczególnie sobie je upodobałam zimą to o każdej porze roku mogą nas urzec ale o tym to już każdy wie !!!
Pozdrawiam zimowo i śnieżnie
Ewa  
   

Komentarze

  1. Dla mnie góry zawsze. Nawet latem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy? każda pora roku dla mnie jest najlepsza by wyskoczyć w góry! :)
    Nad morze zazwyczaj jeżdżę na początku lata, gdy nie ma tłumów ;)
    W 8 miesiącu ciąży weszłam nawet na jeden szczyt Beskidu Żywieckiego :)
    Zasięgłam wcześniej porady lekarza - jak najbardziej mi zalecił długie marsze. Ale to jak piszesz zależy od samopoczucia i rozwagi.
    Piękne zdjęcia! Już nie mogę się doczekać jak za rok pojedziemy razem z synkiem w góry. Brakuje mi nart :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też dokładnie pamiętam jak co roku spędzałem ferie zimowe z rodzicami w górach. Zawsze ten sam pensjonat w Krynicy Zdroju, którego właścicielami byli znajomi rodziców, ale również ciągle ta sama okolica. Nie wpłynęło to jednak na moją miłość do gór. Do tej pory często wracam do Krynicy by choć na chwile przypomnieć sobie czasy dzieciństwa. Ale góry kocham najbardziej właśnie zimą ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy