Inteligencja nie mierzona wskaźnikiem IQ

chyba wreszcie znalazłam odpowiedź na siebie samą.




Pojęcie inteligencji emocjonalnej pojawiło się już na mojej drodze ale jakoś nie miałam okazji się nad nim na dłużej zatrzymać...a może moje jestestwo aż tak mi nie doskwierało żeby szukać odpowiedzi na pytania, które się jeszcze w takim stopniu nie pojawiały. Im więcej doświadczeń życiowych, tym więcej przemyśleń i pytań i jest ! Temat powrócił. Zawsze się zastanawiałam dlaczego ja tak wszystko przeżywam, co jest ze mną nie tak,że wszystko, najdrobniejsze szczegóły spotykane po drodze codzienności tak wielkie potrafią wywrzeć na mnie wrażenie...bo w sumie, co ja mam z tym wszystkim wspólnego ?! A mnie wystarczy bardzo niewiele żeby się wzruszyć, żeby trafiło do mnie coś tak głęboko, że aż wywołuje egzystencjalny ból, żeby przejąć się na długi czas czyjąś głupotą i jej konsekwencjami i przeżywać ją jak swoją...nad każdym się pochylić, każdemu chciałabym pomóc...czyżbym musiała coś odpracować ? moja refleksja zaczęła sięgać jeszcze głębiej i dalej byleby tylko znaleźć odpowiedź. To widzenie spraw inaczej, zupełnie jakbym oglądała je pod lupą i widziała wszystkie ich szczegóły bardzo wyraźnie, na które wiele osób nawet nie zwróciłaby uwagi... a ja widzę jakby za dwóch. Strasznie to wszystko męczące i w sumie deprymujące bo przy każdej codziennej czynności pojawiają się emocje,które wpływają na najmniejsze decyzje. Wszystko byłoby dobrze gdyby emocje i rozum się równoważyły,gorzej jednak gdy emocje biorą czasami górę bo "ciężko" się z tymi emocjami żyje.



Znalazłam jednak pozytyw w tych emocjach:

Intelekt okazuje się to nie wszystko ! On razem z wiedzą i zdolnościami decydują czy nadajesz się do danej pracy ale umiejętność odczuwania i zarządzania emocjami daje Ci gwarancję bycia w niej najlepszym. 

Nie sądzę żebym była najlepsza w tym co robię ale pewne jest, że moją pracę staram się wykonywać najlepiej jak tylko potrafię. Moja emocjonalność często mi przeszkadza ale w dużej mierze pozwala zrozumieć tych dla których zrozumienia nie ma.  Nie ma to jakiegoś rażącego zasięgu i nie wykorzystywane jest na masową skalę, pomaga mi jednak bardzo w mojej pracy z ludźmi małymi i tymi większymi bo każdy z nas to inna historia i inna rzeczywistość. Lubimy się określać, zamykać we wskaźnikach i cyferkach, emocjonalni są nie zmierzalni, spontaniczni i niekonwencjonalni dlatego najczęściej postrzegani jak istoty nie z tego świata. Ja już to wiem i zupełnie mi to nie przeszkadza bo jak to powiedział Witkacy w swoim dramacie"Matka" im więcej kto jest nie uznany, tym jest większy...

Pozdrawiam
Ewa    


Komentarze

  1. Super Ewa czekam na kolejny post !!! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Ewa!Czekam na kolejny post!💖

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy