Hand made siedzisko - czyli po drugiej stronie balkonu
Nie wszystko jeszcze jest dokończone i dopięte na ostatni guzik ale ta przestrzeń już może cieszyć.
Mój balkon jest długi i wąski, po lewej stronie od wejścia mieści się siedzisko (klik) a po prawej zrobiłam zagajnik kwiatowy ;-)
Tym razem postawiłam na surfinie i niebieską lobelię, myślę, że to najodporniejsze z kwiatów balkonowych, nie znalazłam jeszcze nigdy na nich mszyc, odporne są na upały i obfite deszcze.
Pomyślałam jednak, że te dwa miejsca siedzące na moim balkonie może okazać się za mało, dlatego zorganizowałam jeszcze jedno siedzisko.
To dno z łóżeczka Tosi sprzed lat. Tak naprawdę nigdy w swoim łóżeczku nie spała ale kiedy zaczęła już sama chodzić, wymyśliłam,że dokonam ale częściowego demontażu. Usunęłam boki ze szczebelkami a dno zmieniłam w leżankę. Dzięki żyłce konstruktorskiej mojej siostry i jej zdolnościom, deska zyskała nogi i inny charakter. W moim domu jest ciągły meblowy ruch, jedne znikają,inne się pojawiają, zmieniają swoje miejsca, niejednokrotnie przeznaczenie i taki właśnie los spotkał to łóżeczko. Dzisiaj jest miejscem wypoczynku dla moich dzieci, kiedy ja zajmuję swoją leżankę, one odpoczywają na swojej.
A na koniec moje okno kuchenne :-)) Uwielbiam te wypływające z okna kwiaty, czuję jakbym była w ogrodzie. To widok z zewnątrz.
A to widok z kuchni, najpiękniejszy przy wschodzącym słońcu.
Kiedy patrzę poprzez kwiaty, nie widzę nic więcej poza nimi ;-)
Dziękuję za odwiedziny
Ewa
Mój balkon jest długi i wąski, po lewej stronie od wejścia mieści się siedzisko (klik) a po prawej zrobiłam zagajnik kwiatowy ;-)
Tym razem postawiłam na surfinie i niebieską lobelię, myślę, że to najodporniejsze z kwiatów balkonowych, nie znalazłam jeszcze nigdy na nich mszyc, odporne są na upały i obfite deszcze.
Pomyślałam jednak, że te dwa miejsca siedzące na moim balkonie może okazać się za mało, dlatego zorganizowałam jeszcze jedno siedzisko.
To dno z łóżeczka Tosi sprzed lat. Tak naprawdę nigdy w swoim łóżeczku nie spała ale kiedy zaczęła już sama chodzić, wymyśliłam,że dokonam ale częściowego demontażu. Usunęłam boki ze szczebelkami a dno zmieniłam w leżankę. Dzięki żyłce konstruktorskiej mojej siostry i jej zdolnościom, deska zyskała nogi i inny charakter. W moim domu jest ciągły meblowy ruch, jedne znikają,inne się pojawiają, zmieniają swoje miejsca, niejednokrotnie przeznaczenie i taki właśnie los spotkał to łóżeczko. Dzisiaj jest miejscem wypoczynku dla moich dzieci, kiedy ja zajmuję swoją leżankę, one odpoczywają na swojej.
A na koniec moje okno kuchenne :-)) Uwielbiam te wypływające z okna kwiaty, czuję jakbym była w ogrodzie. To widok z zewnątrz.
A to widok z kuchni, najpiękniejszy przy wschodzącym słońcu.
Kiedy patrzę poprzez kwiaty, nie widzę nic więcej poza nimi ;-)
Dziękuję za odwiedziny
Ewa
super
OdpowiedzUsuń