Zwiedzanie na słoneczny weekend - część I Ojców i Pieskowa Skała

"Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie"
Żeby mnie to mniej dotyczyło, zapraszam na spacer po Jurze.


Zanim zaczęliśmy podążać tą ścieżką, spędziliśmy tę bardziej słoneczną część dnia w Ojcowskim Parku Narodowym. Byłam zaskoczona, gdyż uświadomiłam sobie, że ja tego miejsca nie znam. Tyle razy o nim słyszałam a kiedy się tam znalazłam, zrozumiałam, że nigdy mnie tam wcześniej nie było. Zachwycałam się chyba bardziej niż te wszystkie dzieciaki z którymi tam pojechałam :-))


To był pierwszy, bardzo miły widok dla moich oczu kiedy wysiedliśmy z autokaru. Zamek w Ojcowskim Parku. Widzieliśmy go jedynie z tej perspektywy ponieważ plan dnia nie obejmował skupiania się nad nim dłużej niż ten rzut oka ale myślę, że i to zetknięcie wystarczyło, żeby myśleć o nim i brać go pod uwagę na przyszłość. Celem do którego podążaliśmy była Grota Łokietka. Spacer w bliskim kontakcie z naturą to było to. Dzieci chyba jeszcze w ten sposób tego nie odbierają, aczkolwiek, w naszej grupie byli i tacy, dla których otaczający nas świat ma zupełnie inny wymiar.


W tym miejscu sobie poczekałam na grupę gdyż w ostatniej chwili coś mnie powstrzymało przed wejściem do groty. Opanował mnie jakiś klaustrofobiczny lęk i poczułam wewnątrz jakąś dziwną panikę, stwierdziłam, że nie będę z nią walczyć tylko jej ulegnę...i nie weszłam. Może następnym razem :-)


To już Brama Krakowska, której nazwa pochodzi od prowadzącego dawniej w tym miejscu szlaku handlowego z Krakowa na Śląsk. Ona wyprowadziła nas na krótki piknik w pobliskiej dolinie pamiątek i kafejko restauracji.


Niestety właśnie tutaj zaczęła zmieniać się pogoda i kiedy podążaliśmy w kierunku Pieskowej Skały, naszym nieodłącznym towarzyszem stał się deszcz. Na szczęście nie był tak silny żeby utrudniać nam zwiedzanie i spacer, przegonił natomiast słońce i to nie było dobre.


To był nasz kolejny punkt programu. Pięknie odnowiony zamek w Pieskowej Skale. Już z daleka zwraca na siebie uwagę a z bliska...zachwyca.


Pięknie odnowiony, cudnie położony...jak tam musi być pięknie w słoneczne dni.


To widoki z tarasu


Można się na niego przedostać dwiema drogami: albo nowoczesną windą albo krętymi schodami umieszczonymi w przepięknie odrestaurowanej restauracji.


Tuż obok wejścia na zamek jest makieta przedstawiająca teren, który zwiedzaliśmy.

 
Z lewej strony widoczna znana wszystkim Maczuga Herkulesa.


Nie omieszkaliśmy i jej odwiedzić i choć to tylko wielki kawał skały o wysokości 12m to stanowi nieodłączny element tego jurajskiego krajobrazu i jest źródłem bardzo ciekawych legend (klik)

Tym wpisem rozpocznę chyba cykl zatytułowany cytatem rozpoczynający ten wpis, dla siebie, dla moich znajomych z krajów, którymi zwykle się zachwycamy, dla moich dzieci...na pamiątkę mile spędzanych chwil.

Pozdrawiam
Ewa

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy