DIY - albumy do Project Life po mojemu
Znalazłam swój sposób na dokumentowanie codzienności, polecam go tym, których brak pieniędzy powstrzymuje przed zabawą.
Skąd wziął się u mnie ten pomysł ? Zorientowałam się, że setki zdjęć, które robię pozostaje na poziomie mojego laptopa i mojego smartfona. Wywoływanie ich wszystkich była niemożliwe gdyż pochłonęłoby to mnóstwo pieniędzy a część nie była dla mnie satysfakcjonującą ilością gdyż nie potrafiłabym wybrać tych najlepszych. Obserwowałam Kasię z bloga worqshop.pl i jej zabawę z projektem Project Life ale przerażały mnie ceny dodatków, koszulek na małe zdjęcia, segregatorów itd...i pojawiła się myśl.
Z resztek papierów do scrapbookingu stworzyłam karty mojego lifowego albumu i poprosiłam o bindowanie. Kartek jest zawsze 12, czyli tyle ile miesięcy w roku. Po zakończeniu każdego miesiąca, przygotowuję miniaturki zdjęć do wywołania i przyklejam je na jednej stronie ozdabiając ją przy okazji wedle swojego uznania i możliwości.
Prezentowane strony dotyczą 2015 roku. Byłam i jestem z siebie dumna gdyż konsekwentnie po każdym miesiącu odbierałam przygotowane zdjęcia i podsumowywałam go ozdabiając dodatkowo stronę motywami i elementami będącymi resztkami moich papierów.
Polecam ten sposób gorąco osobom, które wycofały się z dokumentowania codzienności gdyż wystraszyły się cen przydasi. Uwierzcie, zabawa jest genialna i niepowtarzalna kiedy robicie wszystko od podstaw. Polecam
Pozdrawiam
Ewa
Skąd wziął się u mnie ten pomysł ? Zorientowałam się, że setki zdjęć, które robię pozostaje na poziomie mojego laptopa i mojego smartfona. Wywoływanie ich wszystkich była niemożliwe gdyż pochłonęłoby to mnóstwo pieniędzy a część nie była dla mnie satysfakcjonującą ilością gdyż nie potrafiłabym wybrać tych najlepszych. Obserwowałam Kasię z bloga worqshop.pl i jej zabawę z projektem Project Life ale przerażały mnie ceny dodatków, koszulek na małe zdjęcia, segregatorów itd...i pojawiła się myśl.
Z resztek papierów do scrapbookingu stworzyłam karty mojego lifowego albumu i poprosiłam o bindowanie. Kartek jest zawsze 12, czyli tyle ile miesięcy w roku. Po zakończeniu każdego miesiąca, przygotowuję miniaturki zdjęć do wywołania i przyklejam je na jednej stronie ozdabiając ją przy okazji wedle swojego uznania i możliwości.
Prezentowane strony dotyczą 2015 roku. Byłam i jestem z siebie dumna gdyż konsekwentnie po każdym miesiącu odbierałam przygotowane zdjęcia i podsumowywałam go ozdabiając dodatkowo stronę motywami i elementami będącymi resztkami moich papierów.
Polecam ten sposób gorąco osobom, które wycofały się z dokumentowania codzienności gdyż wystraszyły się cen przydasi. Uwierzcie, zabawa jest genialna i niepowtarzalna kiedy robicie wszystko od podstaw. Polecam
Pozdrawiam
Ewa
Fantastyczny pomysł i jego realizacja, gratuluję konsekwencji, zastanawiam się czy ja bym podołała, co miesiąc, przez tyle lat? Ale myślę, że spróbuję też rozwiązać sprawę ze zdjęciami w ten sposób. Wiem, że to kwestia dyscypliny ale przy moim roztrzepaniu jest mi naprawdę ciężko tę dyscyplinę utrzymać, ale spróbuję... ja również mam mnóstwo zdjęć na poziomie komputera i telefonu, zwłaszcza od kiedy jestem na instagramie, próbowałam założyć sobie album scrapbookingowy jednak ogólna suma po porządnym zrobieniu takiego albumu jest okrągła...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNigdzie nie widziałem takiego pomysłu, dlatego jestem pod wrażeniem tego, co stworzyłaś! Wygląd a to naprawdę genialnie!
OdpowiedzUsuńRewelacja, są urocze! Doskonała pamiątka.
OdpowiedzUsuńFAktycznie świetny pomysł. Też tak muszę zadziałać
OdpowiedzUsuńTak świetnie to wygląda
OdpowiedzUsuńTak to wspaniała pamiątka, podoba mi się bardzo
OdpowiedzUsuńSuper sprawa, bardzo mnie się podoba.
OdpowiedzUsuń