Rok z Bullet Journal

Sama się sobie dziwię i jednocześnie jestem z siebie dumna.


Taki niepozorny zeszyt, zupełnie nie w moim kolorze a jednak. Kupiłam go w Tigerze dla tych kolorowych brzegów kartek.

Kiedyś natknęłam się na tajemniczy notatnik/kalendarz o nazwie Bullet Journal. Obejrzałam sporo filmików opowiadających o tym jak go stworzyć, z jakiego powodu on powstaje i jak się nim posługiwać. Okazuje się, że jest to idealne rozwiązanie dla osób, którym żaden z kalendarzy proponowanych na rynku, nie odpowiada.

Pomysłodawcą  tego cudu jest amerykanin Ryder Caroll. To on wpadł na pomysł aby z czystego zeszytu powstało narzędzie, które będzie organizować nasze życie, zapamiętywać przeszłość i planować przyszłość. Wydawało mi się do pewnego momentu, że jakby na siłę powstają przepiękne strony tych zeszytów. Zrozumiałam jednak, że mogę sobie ten zeszyt dopasować do swoich potrzeb, że skoro nie umiem rysować, to wcale nie muszę tego robić, że tworzę tabele i strony tylko takie które mnie interesują i są mi rzeczywiście potrzebne.

Tworzenie tego zeszytu jest świetną zabawą (jeżeli oczywiście lubimy się tak bawić), mam wrażenie, że jest to taki troszkę powrót do dzieciństwa kiedy to nasze szkolne zeszyty były kolorowe, pełne rysunków i ozdób. Mój Bullet Journal należy do tych skromniejszych w ozdoby ale nie szczędziłam mu za to kolorów.

Dlaczego zaczęłam go tworzyć ? Banalny powód, gubiłam się w comiesięcznych opłatach. Stwierdziłam, że muszę stworzyć sobie tam tabelkę w której zapiszę wszystkie płatności i w momencie dokonywania przelewu, będę je odhaczała. Potem dorzuciłam jeszcze parę innych, którymi się zainspirowałam oglądając propozycje tych magicznych zeszytów na internecie.

 
Każdą stronę nowego miesiąca ozdobiłam według swojego uznania i możliwości ;-) postanowiłam też wypisywać jakieś fajne powiedzenia,przysłowia, trafne uwagi. Bawiłam się też dwoma językami, którymi władam - nic wielkiego ale zawsze to jakaś praktyka kiedy napisałam sobie w nich choćby jakieś zdanie bądź choćby nazwę miesięcy.


Każdy miesiąc rozrysowałam również w taki właśnie sposób aby móc z łatwością zapisywać sobie wszystko co w danym miesiącu czy dniu miało miejsce. Ten sposób też ułatwił mi życie ponieważ właśnie w tym miejscu zebrane miałam wszystkie najważniejsze wydarzenia kolejnych dni.


Strona po prawej to bardzo modne w blogosferze habbits trackers. Cóż to takiego ? To lekcja nawyków. Tak, postanowiłam wyrobić w sobie parę nawyków, które wpływać miały na niektóre sfery mojego życia. Powiem, że to był super pomysł. Codzienne słuchanie obcojęzycznych nagrań, wypisywanie nieznanych lub zapomnianych słów...to był codzienny krok do przodu w mojej nieustającej nauce języków.

 

Zrobiłam sobie też stronę gdzie podsumowywałam każdy dzień opisując go kolejny raz w językach w których mówię. To codzienne ćwiczenie zmuszało mnie do poszukiwania nowych słów, do uruchamiania machiny tworzenia zdań. Celowo tych skomplikowanych.


Z czasem nawet się rozkręciłam i w wakacje, kiedy moja głowa już nie była spięta myślami w takim stopniu jak jest w roku szkolnym, zaczęłam nawet rysować hihih. Przyznam, że spodobało mi się bardzo to dokumentowanie codzienności.


To jest zeszyt dla wytrwałych. Przyznam się, że nie wierzyłam, że wytrwam cały rok a jednak. I muszę powiedzieć, że wcale nie jest taki najgorszy ;-)
Przede wszystkim ten zeszyt powstaje zawsze na miarę właściciela i nie można się przejmować, że inne są ładniejsze czy robione na poziomie mistrzostwa świata w rysowaniu i sztuce ozdabiania.
Mnie osobiście ten pomysł bardzo się spodobał, w tym roku też sobie go założyłam i już w nim działam !

Ja uwielbiam kupować zeszyty, mam ich caałą szufladę ponieważ nie potrafię sobie odmówić każdego kolejnego, który swoją okładką, formą skradnie moje serce. Skoro mam ich aż tyle, przeznaczam je na różne cele, między innymi w jednym z nich powstał mój kalendarz do pracy - od początku do końca tworzę go sama z tygodnia na tydzień. Dlaczego ? Ponieważ znudził mi się układ kalendarzy nauczycielskich czy szkolnych - stwierdziłam, że muszę sobie stworzyć taki, który będzie spersonalizowanym od początku do końca.
Ale o tym opowiem Wam przy kolejnej okazji

Pozdrawiam
Ewa

Komentarze

  1. Osobiście używam bullet booka od maja i to super sprawa! Jestem dość zapominalska i taki organizer pomaga mi się ze wszystkim ogarnąć. Jest o tyle fajny, że ewoluuje razem ze mną - mogę wyrzucić to, co się nie sprawdziło, dodać coś nowego. Ogranicza mnie tylko wielkość kartki. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy