Nad wodą w mieście


Park Lisiniecki położony w dzielnicy Lisiniec, tuż za ogromnym parkingiem Jasnej Góry. Powstał w latach 70 XX wieku w skutek zalania glinianek użytkowanych przez miejscową ludność. Na tym terenie znajdują się trzy zbiorniki wodne noszące nazwę Adriatyk, Pacyfik i Bałtyk. 
Przyznam, że pomimo atrakcyjności tego miejsca, nie odwiedzałam go wcale ani będąc dzieckiem ani będąc już mamą. Powodem mojej niechęci były wciąż docierające do mnie informacje o utonięciach, które miały tam miejsce. Zbiorniki wodne nie były strzeżone mimo, że przyciągały mnóstwo spragnionych wytchnienia w upałach ludzi.


Sam teren jest bardzo malowniczy, obejmuje 41,23 ha, z 2,5 km ścieżką rekreacyjną, z wypożyczalnią sprzętu wodnego typu kajaki, rowery wodne, deski SUP (pompowane, do pływania na stojąco) oraz dwa korty tenisowe i park linowy DINO. Od 2013 roku trwają tutaj prace rewitalizacyjne mające na celu stworzenie bezpiecznego miejsca wypoczynku dla mieszkańców Częstochowy.


Rzeczywiście, coś zaczyna być widać. Zamiast boi wydzielających teren do kąpieli, powstał pomost, którym można się przespacerować w głąb zbiornika, można też na nim po prostu posiedzieć mocząc nogi, lub poleżeć i się poopalać. Pomost jest granicą między płytką i głęboką wodą. 


Trwają wciąż prace budowlane ale wszystko napawa nadzieją, że to miejsce będzie genialnym i bezpiecznym miejscem na spędzanie upalnych dni w mieście. 



Ostatnio cały czas mówię, że wakacyjny czas upływa mi pod znakiem walki ze swoimi fobiami, lękami i dlatego na sobotnią wyprawę rowerową wybrałam właśnie to miejsce żeby je trochę odczarować. Oddalone jest od mojego miejsca zamieszkania około 8 km więc uznałam, że Tosia będzie w stanie pokonać ten dystans bez problemu. Tak też właśnie było. Mimo upału i pełnego słońca, które nam towarzyszyły, dojechaliśmy szczęśliwie do celu, który zrekompensował trudy przebytej trasy. Po odpoczynku i pluskaniu się w wodzie w opakowaniu, wróciłyśmy do domu z poczuciem idealnie spędzonego południa. Pomyślałam też wtedy, że w sumie, miejsce się odczarowało i niedziela też mogłaby być własnie taka...coś mnie jednak tknęło i tym razem wybrałyśmy się tam samochodem. Powiem od razu, że to był bardzo dobry pomysł na ten dzień gdyż w porze obiadowej zjawiły się chmury, grzmoty i biegiem uciekałyśmy przed deszczem i burzą. Ale zanim pogoda się zmieniła, udało nam się spędzić bardzo miły czas ze znajomymi z którymi się tam nie umawiałyśmy.


Nasze dzieci wyszalały się w wodzie 

a kiedy się zmęczyły, przysiadły wreszcie na kocach, przyszły chmury i czas na szybką ewakuację.

Mimo nagłej zmiany pogody, wracałyśmy do domu zadowolone, zmęczone i usatysfakcjonowane dobrze spędzonym czasem. Bardzo lubię tak spontanicznie gdzieś myknąć, chyba bardziej niż planować na długo wcześniej jakiś wyjazd. Jeżeli nabierzecie ochoty na odwiedzenie tego miejsca, polecam go bez względu na pogodę bo jest to teren gdzie nie tylko kąpiel ale i spacer może sprawić ogromną radość.

Pozdrawiam
Ewa

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włóczka za mną chodzi - czy jestem jedyna ?

Wieczorową porą ...w kuchni

Candy