Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2012

Kwiatowe kombinacje

Obraz
W tym roku bardzo kolorowo ! Zdecydowałam się, choć zwykle się tego bardzo obawiałam, połączyć ze sobą różne kwiaty...dla niektórych to zwykły bałagan, dla innych sztuka...a dla mnie gra kolorów i świetna zabawa ! Postawiłam w tym roku na werbenę i lobelię. Tę drugą mam aż w trzech kolorach ;-)) Tym razem połączona z bakopą :-) Tutaj lobelia z pelargonią. Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na wiaderko. To zdobycz znaleziona w czeluściach sklepu za "4zł" ;-) Tutaj może dobrzenie widać ale pod gałązkami lobelii skrywa się wyciśnięty wzór korony - cudeńko kosztowało całe 6zł a w sklepie typu upominki - kwiaciarnia, to samo znalazłam za jedyne 15zł hehehe. Wczoraj dokupiłam jeszcze takie maleństwo z dwoma uszkami i z tym samym motywem korony tak więc powstał nieoczekiwanie świetny komplecik. Pragnę również donieść, że w moim Artillo są już dostępne dwie pokazywane wcześniej matrioszki, jedna Rózia a druga Zosia ;-) Zapraszam serdecznie i pozdrawiam Was słonecznie, Ewa

Dla najmłodszych !!!

Obraz
przygotowałam szmaciane babuszki ! Inspiracją, po pierwsze, była gazeta, którą otrzymałam od Syl, po drugie, sprawne dłonie mojej Tosi...Uwielbiam obserwować przemieszczające się między nimi zabawki...mało się zastanawiając, skroiłam pierwszą lalę. Okazało się, że idealnie wpasowała się w Tosine rączki. Są lekkie, nie za duże i nie za małe dla rączek niespełna ośmiomiesięcznej dzidzi, uśmiechnięte i kolorowe a dostępne od zaraz w Artillo Dwie z nich czekają jeszcze na swoje wnętrze ale to kwestia dzisiejszego wieczoru ;-)) Taka produkcja to sama radość ! Za każdym razem kiedy wchodzę z Tosią do pokoju, widzę jak zaczyna się uśmiechać a oczki łypią na każdą z lal. Wtedy znowu mam ochotę zasiąść do mojej maszyny i szyyyyyyć... :-))  Pozdrawiam Was serdecznie, Ewa

Dzień matki i balkonowe biesiadowanie !

Obraz
Pogoda dopisuje dlatego drzwi na balkon się nie zamykają a i miejsce ciągle zajęte ;-))   Tosia jest zachwycona !  Ale nie tylko ona ! W tym miejscu uwielbiają przesiadywać wszyscy ci, którzy trafią na nasz balkon.Miejsce to wygrywa tym, że kiedy mamy ochotę posiedzieć sobie na nim przy kawie, wtedy słoneczko jest już z drugiej strony bloku i nie razi i nie męczy. dlatego taki widok jest dosyć częsty ;-)) Tym razem zaserwowałam również małe tiramisu a wszystko to znajduje się na tacy, która jeszcze w tamtym roku była obrazkiem nie mogącym znaleźć sobie miejsca. Do deseczki w formie rameczki udekorowanej schabby chic i decoupage dorobiłam meblowe uchwyty i okazało się, że właśnie z tą malutką tacuszką biegam na balkon serwując małą czarną. Bardzo lubię takie przeróbki oraz nadawanie przedmiotom drugiego życia. Sama radość !  A na koniec, w ramach dnia matki, jeszcze moje dwa szkudniki.  Serce rośnie kiedy na nich patrzę i choć czasami trzeba zacisnąć zęby to kocham ich najmocniej na świ

Szczęśliwa posiadaczka balkonu - część III

Obraz
"Mały balkon, nasturcja porasta i trzepocze na wietrze firanka ..."   Otwarcie sezonu, serdecznie zapraszam !    Szukając inspiracji w internetowej skrzyni pomysłów i przeglądając Wasze cudne wnętrza, w mojej głowie powstawał obraz balkonu w stylu schabby chic. Delikatne, pastelowe kolory, stylowe dodatki, białe kwiaty, materiały w różyczki - jednym słowem romantycznie i kobieco ale kiedy techniczna strona balkonu została już przygotowana zaczęłam widzieć sercem i koncepcja sama z siebie zmieniła się o 180 stopni. Czy to możliwe aby czerpać energię z kolorów ? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam ale im dalej w las, tym bardziej się utwierdzam w tym przekonaniu. Mój balkon to odzwierciedlenie mojego wnętrza, moich potrzeb i chyba też po części mojego temperamentu. Meksykańska feria kolorów i słońce - wtedy czuję się jak ryba w wodzie! Aby nie nadwyrężyć domowego budżetu, podziałałam na zasadzie recyklingu. Na siedzisko zostały wykorzystane poduchy ze starego fotela i obszyte

wyglądam za wiosną

Obraz
Przykro nam kiedy pogoda nie sprzyja spacerom :-( wyglądam wtedy z mamą przez okno na przygotowany do biesiadowania balkon i zadaję sobie pytanie " kiedy ja tam w końcu wyjdę? " Mama naznosiła tyle kwiatów...niektóre posadzone, niektóre czekają na moją poranną lub popołudniową drzemkę ale ja wolałabym razem z mamą je posadzić...nie lubię spać...szkoda czasu ! a już nienawidzę leżeć sama na leżaczku ...nauczyłam się tak na nim podskakiwać hiihi, mama się boi, że wypadnę więc bierze mnie na ręce...uwielbiam spędzać na nich czas. Moja mama to niezła spryciula jest, nauczyła się robić wszystko ze mną na rękach...myślę, że jak gdyby się tak zawzięła i spięła w sobie to by i te kwiaty posadziła...no wiem wiem, moje dobro jest najważniejsze. Podobno w najbliższy weekend już ma być ciepło, to może wreszcie pójdziemy na ten balkon i posadzimy resztę kwiatów...już się nie mogę doczekać ! Buziaki, pa

Dla ciała i żołądka ;-))

Obraz
O porannym słońcu już chyba nikt nie pamięta ale mnie udało się go zatrzymać na dłużej ! Posłużyło mi jako flesz do robionego zdjęcia na którym uwieczniłam pyszne bananowe brownie. Oto składniki: 100g gorzkiej czekolady 150g miękkiego masła 170g cukru 3 jajka 175g mąki 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 25g kakao 2 duże banany Czekoladę należy rozpuścić w kąpieli wodnej, masło utrzeć z jajkami na gładką masę i dodać do niej stopniowo po jednym jajku dokładnie ubijając. Następnie dosypujemy mąkę, proszek do pieczenia i kakao. Na końcu wrzucamy rozgniecione banany i wlewamy rozpuszczoną czekoladę - wszystko mieszamy i przelewamy do keksówki. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy 50-60 minut. Ja  je trzymałam w piekarniku nawet trochę ponad godzinę. Ciacho pięknie wyrasta ale potem troszkę opada, po upieczeniu radzę wyjąć je z foremki żeby się wystudziło a nie zgrzało. Jest przepyszne, ma delikatny posmak banana. Wczoraj jedliśmy je jeszcze ciepłe, po prostu rozpływa

Szczęśliwa posiadaczka balkonu - część II

Obraz
Praca na balkonie wre ! Albo raczej wrzała bo najgorsze już za nami ;-)) na szczęście ... bo niby tylko balkon a w całym mieszkaniu pył, kurz i nie wiadomo co jeszcze. Oto materiał z którego zdecydowaliśmy się stworzyć nasz balkonowy zakątek. Dechy pochodzą z pobliskiego tartaku, kupione za niewielkie pieniądze. Tańsze niż deski upatrzone w Praktikerze czy Leroy Merlin więc wymagały więcej zachodu czyli oheblowania, wyszlifowania - cóż, nie ma nic za darmo. Bardzo mozolna praca dlatego trwała dłużej niż przypuszczaliśmy. Po drodze do szczęścia przytrafił nam się jeszcze deszcz więc widok z okna balkonowego nie przysparzał radości a wręcz przeciwnie, dobijał. No cóż, najpierw musi być deszcz żeby wyszło słońce. Dosłownie i w przenośni słońce zaświeciło na naszym balkonie. Trzeba jednak przejść wszystkie etapy bo nigdy nic nie dzieje się od razu. Kiedy dobrnęliśmy do tego momentu, poczułam, że jest dobrze i będzie coraz lepiej :-)) Coraz mniejszy bałagan choć jeszcze straszny kurz był pr

Wiosenne porządki

Obraz
Oj tak, moja czarodziejska szuflada wzywała o pomstę do nieba ! Dzisiaj zebrałam się wreszcie w sobie i korzystając, że spaceru z Tosią nie było, czas wykorzystałam na prace ręczne ;-)) pudełko po butach mojego syna i papiery Eline Hus...kolekcja co prawda zimowa ale swymi kolorami idealnie wpasowała się w moje oczekiwania , pudło tez wydało mi się interesujące - to wszystko spowodowało, że oczami wyobraźni zobaczyłam uporządkowane wstążeczki, tasiemki, koronki i inne pasmanteryjne drobiażdżki. Działałam w trakcie dwóch przyśnięć Tosi w ramach porannej i popołudniowej drzemki. Cóż, poranna drzemka nie była zbyt długa dlatego Tosia załapała się na przeglądanie magazynu. Frajdę miała co nie miara przerzucając i chwytając tasiemki a do tego wszystkiego kolory !!! Bo tak zajmującej zabawie zasnęła a ja mogłam dokończyć dzieła. Może nie jest idealne ale co najważniejsze, organizuje czyli spełnia swoją rolę ;-)) Myślę, że będzie to idealna praca dla zobrazowania kolejnego miesiąca w projekci

Moja majówka

Obraz
Pierwszy maja, cudna pogoda, rzekłabym upał jak w środku lata - podjęliśmy decyzję - jedziemy do Krakowa ! Nie my jedyni wpadliśmy na ten pomysł dlatego obijaliśmy się niemalże o siebie ale nic nie zdoła wpłynąć na moje uwielbienie dla tego miasta, dlatego zupełnie mi te tłumy nie przeszkadzały. Nasz jednodniowy pobyt połączył kilka elementów charakterystycznych dla tego dnia. A mianowicie... Typowe dla pique-nique`a polegiwanie na trawie;-)) Tosia była zachwycona mając w zasięgu ręki coś czego jeszcze nie miała okazji dotykać choć miała wrażenie, że jakby to już gdzieś widziała...hehhe Po takim wypoczynku, gdyż samo dojście do Wawelu okazało się być wyczerpujące dzięki południowemu słońcu, udało nam się zebrać siły na spacer po rynku...przecież nie mogło go zabraknąć ! Nasze zmęczone nogi zaprowadziły nas na Planty...tam też przycupnęliśmy na jakiś czas, szczególnie, że wszechobecna, cudna zieleń i przyjemny cień, otulały nas jak kochający rodzice...nie chciało się opuszczać tego miej