Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2010
Obraz
Dla mojego kawałka podłogi... Znalazłam wreszcie czas żeby się pochwalić moją drugą zdobyczą ostatniego targu staroci. Zawsze o tym myślałam, zawsze mi się to podobało (zanim jeszcze zapanowała moda na buszowanie po babcinym strychu) tylko jakoś nigdy potrzeba posiadania tego nie była na tyle duża żeby moje upodobania zrealizować. Co tu dużo mówić, ja też od tego czasu się zmieniłam, zmieniło się bardzo moje wnętrze, jego wyposażenie i kiedyś nie było na to cacko w nim miejsca. Dzisiaj potrzeba, a może trochę fanaberia, zrodziła ten pomysł. Fanaberia, gdyż tak naprawdę to mam w moim sypialniano-biurowym pokoju miejsce do wygodnej pracy ale jest jeden mankament tego miejsca a mianowicie siedzenie tyłem do okna. Kiedy przygotowuję materiały do mojej pracy zawodowej, nie myślę o tym żeby wyglądać przez okno ponieważ skupiam się maksymalnie na tym co robię, kiedy jednak oddaję się swojemu hobby, bardzo mi wtedy brakuje światła dziennego. A na dodatek, denerwuje mnie wtedy bardzo ekran moje
Obraz
W kolorze blue ... Odwiedzając mojego bloga można bardzo szybko się zorientować które z kolorów są moimi ulubionymi ;-) ku jakim kolorom wyciągam ręce, w jakie kolory się ubieram i jakie kolory wprowadzam do mojego wnętrza. Wszystko staram się robić z głową i bez przesady w żadną stronę. Od pewnego czasu, zauważyłam u siebie swego rodzaju konsekwencję kolorystyczną która powoduje, iż nie poddaję się chwili i emocjom i nie kupuję rzeczy które mi się podobają ale do niczego nie pasują. Postanowiłam trzymać się pewnych ram i nie wychodzić poza nie aby nie doprowadzić do bałaganu i chaosu. Dlatego konsekwentnie w dużym moim pokoju pojawiają się elementy czerwieni, natomiast marynarski blue to kolor który łączy kuchnię i mój pokój gościnny - to taki wspólny mianownik dla tych dwóch pomieszczeń. Biała porcelana z niebieskimi motywami kwiatów stała się moim konikiem. Zbieram malutkie filiżanki do mokki w oprawie cynowej gdyż Święty Mikołaj podarował nam przepiękną drewnianą witrynkę (były do
Obraz
Zapomniane, odszukane.... Sobota to dla mnie czas przeglądania tego czego nie ma zwykle czasu przejrzeć i zaglądania tam gdzie od dłuższego czasu nie zaglądałam. I tym razem dotarłam do półek, na które zwykle odkładałam jednym ruchem ręki przedmioty które nie miały i nie mają swego ustalonego miejsca. To takie półki na wszystko i na nie wiadomo co więc wytłumaczyłam sobie, że tam mogą znaleźć swoje miejsce przedmioty które nie stanowią o dekoracji mojego wnętrza, lub baaa, wpływają na nie negatywnie. To jest również półka gdzie trzymam decoupage`owe owoce mojej pracy. Oto jedno ze znalezisk. Naprawdę zapomniałam, że kiedyś powstał ten zegar. Nie pamiętam już nawet przy jakiej okazji był zrobiony, dla kogo, dlaczego... i ten ponadczasowy motyw lawendy...uwielbiam go...
Obraz
Strzeliły kwiatami ... To jest właśnie ta chwila kiedy osiedlowe sadzonki różnego rodzaju drzewek zaczęły kwitnąć. To jest właśnie ten moment i najwcześniej powtórzy się za rok...dlatego bardzo dyskretnie, żeby nie widział mnie nikt, zerwałam sobie gałązkę z pięknymi różowymi kwiatuszkami i brązowo-czerwonymi listkami. Mam nadzieję, że zrobiłam to dyskretnie bo drzewko którego "zaatakowałam" jest bardzo młode i bałam się, że jak zobaczy mnie jakaś starsza Pani to .... brrr ale nie mogłam się oprzeć. i co roku nie mogę oprzeć się urokowi tego malutkiego kwiatuszka, nigdy jednak nie udawało mi się zrobić mu zdjęcia bo moje zabieganie sięgało zenitu i kiedy miałam chwilkę, to kwiatuszków już nie było... tym razem się udało... szkoda, że za chwilę opadną mu płatki i będzie trzeba czekać rok żeby znowu się pojawiły...żałuję, że nie kwitną całe lato...no cóż, gdyby tak było z pewnością nie cieszyły by mnie tak jak teraz.
Obraz
Baju baju... Jakiś czas temu, rozpoczął się na lekcjach u mojego synka temat teatru i wszystkiego co z nim związane. Każde ćwiczenie rozwiązywane przez dzieciaki ocierało się o te właśnie tematykę, rysowali, kolorowali, opowiadali... Mojemu synkowi bardzo to przypadło do gustu, do tego stopnia, że postanowił w teatr się pobawić. Razem z moją siostrą, stworzyli piękne kukiełki. Mieszko był pomysłodawcą a ona wykonawcą. Postaci które oboje stworzyli pochodzą z bajki o smoku wawelskim. Jest król ojciec i królowa matka Jest piękna królewna i rycerz i najgroźniejsza postać, siejąca postrach wśród gawiedzi - smok Wszystkie postaci zostały narysowane przez moją siostrę i po części przez nią pokolorowane. Napisałam po części gdyż w kolorowaniu, choć nie jest to jego zajęcie ulubione, uczestniczył również mój synek (żeby nie było, że ciocia sama wszystko zrobiła). Taka to jest moja kreatywna rodzinka. Jako tło, wykorzystałam książkę z biblioteczki mojego synka, zatytułowaną Baśnie i Legendy ,
Obraz
O zachodzie słońca... Nie mieszkam w domu z ogrodem ani w willi z basenem a na widok z moich okien nie mogę narzekać. Kiedy parę lat temu w mojej głowie zrodził się pomysł na zamianę mieszkania, nie dopuszczałam możliwości mieszkania na czwartym piętrze. Dzisiaj, właśnie z tego czwartego piętra przyłapałam słońce kiedy chciało uciec na drugą stronę półkuli. Z jednej strony go witam, wpatrując się jak pojawia się na niebie z samego rana, z drugiej strony go żegnam, kiedy dla nas układa się do snu... wschód i zachód...budzenie się do życia i zasypianie...takie jest ustawienie mojego mieszkania na czwartym piętrze... Spokojnej nocy moje drogie ...
Obraz
Z myślą o ogrodzie ... Jakiś czas temu, całkiem niedawno, prezentowałam broszurki OBI i Castoramy. Cieszyłam oko patrząc na kolorowe zdjęcia kwiatów i rozmyślałam jakie kupię, gdzie je posadzę, czy starczy miejsca, czy nie za dużo, czy nie za mało...W sobotę kolejny raz udało mi się wyrwać ze schematu robienia zakupów na niedzielę i pędzona pamięcią (jak nigdy bo często w natłoku spraw jednak zdarza mi się zapomnieć) najpierw trafiłam na targ staroci. No cóż, tak jak przypuszczała moja siostra, targ z racji żałoby narodowej, został przeniesiony na przyszły tydzień. Zastaliśmy tam jedynie kilka stoisk, mimo to, moja siostra znalazła dwie perełki, ja nie znalazłam niczego natomiast mój synek wyszedł stamtąd zauroczony. Na takim targu znalazł się pierwszy raz, byłam bardzo zaskoczona, gdyż jego zwykle takie zakupowe spacery strasznie nudzą, tym razem jednak nie mogłam go stamtąd wyciągnąć. Tą jedną, jedyną alejkę przechodziliśmy kilka razy, w tą i z powrotem. Podobało mu się wiele rzeczy
Obraz
Trzeba się dzisiaj na chwilę zatrzymać, pochylić swoje czoło oddać hołd bo odchodzą ludzie. Wielcy, najważniejsi wybrani, zaufani... Mieli swoje plany na kolejne dni zaplanowane godziny przepełnione minuty zegarek w ręku i nadzieję na przyszłość Trzeba się dzisiaj na chwilę zatrzymać pochylić swoje czoło oddać hołd bo odeszli ludzie. Żałoba narodowa dobiegnie końca ale żałoba po utracie bliskiej osoby zostaje w sercach ich bliskich na zawsze dlatego spójrzmy na tych ludzi jak na siebie a na ich rodziny jak na swoje...
Obraz
Mój chleb...zapraszam Tak jak ws pominałam, chlebek upiekłam. Teraz kilka ujęć z jego przygotowania. Z góry przepraszam za ciemne zdjęcia gdyż pieczenie odbywało się późnym popołudniem i niestety, musiałam użyć sz tucznego światła do oświetlenia mojego stanowiska pracy . Tutaj już, wrzuciłam drożdże do litra ciepłej wody i za chwilkę je wymieszałam z dodatkiem łyżki cukru. Na tym zdjęciu widać dziwne czarne punkty, bez obaw, to mój eksperyment, dorzucić chciałam suszone śliwki ale ich nie miałam, więc dorzuciłam królewskie rodzynki i też idealnie wpasowały się do mojego chlebka. Tuż pod rodzynkami widać słonecznik a pod słonecznikiem widać przebijającą się mąkę wymieszaną z otrębami pszennymi. Wszytko zostało połączone, do suchego dodana woda z drożdżami. Ciasto przygotowane do włożenia do piekarnika. Tym razem chleb musiał czekać w kolejce do piekarnika ponieważ tam przygotowywało się mięso na naszą obiadokolację dlatego miało tym razem czas aby wyrosnąć troszeczkę i powiem Wam, że
Obraz
Chleb nasz powszedni... Muszę nawiązać do komentarzy które pojawiły się pod moim ostatnim postem kiedy to opisywałam mój przypadkowo powstały chlebek. Moje drogie, mam również przepis na chleb z prawdziwego zdarzenia ale o nim za chwilkę. Kiedyś, dawno dawno temu, dostałam od mojej przyjaciółki przepis na chleb który udało mi się nawet raz upiec. Był bardzo smaczny i łatwy do zrobienia ale niestety przepis przepadł bez wieści....przeglądałam różne przepisy, słuchałam opowieści moich koleżanek jak to regularnie pieką chleb na niedzielę ale jakoś nie starczało mi odwagi do tego żeby ponownie zmierzyć się z tym tematem...do czasu jednak...do czasu kiedy zostałam zaproszona do mojej znajomej na pieczenie chleba i tam stałam się naocznym tego świadkiem. Okazało się, że przepis jest tak przyjemnie mało skomplikowany (czyli taki jakie preferuję) a chleb dorównuje swoją jakością tym które codziennie kupuję, że w przepisie się zadurzyłam..oj, myślę nawet, że jego jakość przewyższa jakość niektó
Obraz
Dzień jak co dzień ... W sobotę rano, głowa pęczniała mi od pomysłów o czym napiszę kiedy wrócę z mojego sobotniego polowania na wiosenne buty. Tak, zrodziła się w mojej głowie taka myśl w piątek wieczorem aby wypuścić się w sobotni poranek na spacer i przy okazji zrobić rozeznanie rynku w takim właśnie temacie. Dzień zaczął się jak co dzień i na początku nawet pogoda dopisywała ale tuż przed naszym wyjściem, moja siostra dostała telefon...podczas rozmowy krzyknęła do mnie: włącz telewizor !!! Po powrocie z mojego spaceru, nie znalazłam już ani w domu ani w sobie, tej atmosfery z sobotniego poranka. Pęczniejąca od pomysłów głowa nagle skupiła swą uwagę na czymś innym i jak większość z nas, temu wydarzeniu poświęciłam swój sobotni wpis... A dzisiaj ... wstałam wraz ze wschodem słońca...nie mogłam go nie uwiecznić, pierwszy raz przyuważyłam słońce wschodzące nad kominami położonej nieopodal huty...wyszła z tego taka prawdziwa robotnicza dzielnica...a tak naprawdę jest bardzo przyjemna, s
Obraz
Wszystko przemija Bóg jeno wieczny ... Zawsze mi się wydawało, że taka katastrofa nie ma prawa przytrafić się najwyższym dygnitarzom państwa, że to dotyczy nas, zwykłych ludzi....tymczasem prawda jest zupełnie inna i dotyka każdego bo w oczach Boga każdy z nas jest taki sam... nieprawdopodobne do tego stopnia, że nie mieści się w głowie...Odpoczywajcie w pokoju
Obraz
Tulipanowa przygoda ... Moje utyskiwania za słońcem zostały zignorowane więc postanowiłam własnoręcznie to słońce do domku sprowadzić. Niewiele myśląc, drogę do domu wydłużyłam nieco zbaczając z niej z myślą aby sprawdzić czy moja tulipanowa pani jest może na rynku ze swoimi pięknymi kwiatami . Kiedy słońce schowało się za chmury już z samego rana, zaraz w mojej głowie zrodziła się ta myśl (jak się okazało w domu, nie tylko mnie :-)) Bardzo się ucieszyłam kiedy zobaczyłam starszą panią z kilkoma wiadrami ciętych kwiatów do sprzedania. Dzisiaj oprócz przepięknych tulipanów miała również gerbery miniaturki, drobne goździki i róże. Te ostatnie podobają mi się bardzo ale nie lubię ich dostawać, nigdy też ich nie kupuję choć potrafią być cudne. Mam wrażenie jakby mnie oszukiwały swoją urodą, one są jak ta róża w "Małym Księciu", zakłamana, zadufana w sobie, obłudna. Nie potrafię dojrzeć w niej tej delikatności, widzę jedynie dumną panią która nie jest w stanie cieszyć moich oczu
Obraz
Za słońcem tęsknię... Ja wszystko wiem, kwiecień plecień co przeplata, trochę zimy trochę lata ...wiem, że to dopiero początek tego miesiąca, wiem, że ma prawo być jeszcze chłodno i ponuro ale ja bardzo tęsknię za słońcem. Zawsze wolałam wiosnę i lato od zimy i jesieni. No, ta ostatnia była przeze mnie tolerowana kiedy była tak zwaną jesienią złotą czyli jednak ze słońcem, w innym przypadku wolałam przez okno nie wyglądać, że nie wspomnę o wychodzeniu z domu. Od jakiegoś czasu zaczęłam odczuwać lęk przed nadchodzącym końcem lata bo ten zwykle wiąże się z brakiem wspominanego przeze mnie złotego krążka który działa na mnie jak akumulator. A może jestem jak te baterie słoneczne ? Kiedy ono świeci, czuję jakbym dostawała skrzydeł, praca pali mi się w rękach, jest we mnie energia której nie ma końca, moja buzia promienieje, jestem uśmiechnięta i nic ani nikt nie jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi. Dzisiaj doskonale rozumiem dlaczego temperament przysłowiowego południowca różni się