Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010
Obraz
Domowe przedszkole Pomysł pojawił się nagle. Nasze dzieci bardzo sie lubią, znają się od trzeciego roku życia kiedy to pierwszy raz spotkały się w przedszkolnej grupie. Lata mijały a znajomość pogłębiała. Dzisiaj mają po osiem lat, nie chodzą ze sobą do szkoły ale popołudniowe spotkania na osiedlowym podwórku wciąż umacniają ich przyjaźń. A skąd pomysł domowego przedszkola ? Mój synek uwielbia bawić się z Flo...bez zabawek ale dzięki bogatej wyobraźni jednego i drugiego, zabawa nie ma końca, chciałoby się żeby trwała każdego dnia ... i tutaj pojawił się pomysł ... jednego dnia mój synek wędruje do Flo i spędza u niej prawie cały dzień, następnego dnia my czekamy na Flo od samego rana i żegnamy ją późnym wieczorem. Żaden z tych wspólnie spędzonych dni nie był dniem straconym, nie był też w żadnym razie męczarnią dla nikogo. Te spotkania to wspólne pomysły, burza mózgów, dyskusje, plany, projekty, ćwiczenia, nauka życia, kompromisu, łzy, radość, muzyka, taniec, śpiew. Ostanio, nasze dzie
Ze śpiewem na ustach. Oj tak, dzisiejszym dniem zawładnął w całości Josh Groban. Mało znany być może ale godny uwagi. Mnie z jego repertuarem zapoznała już jakiś czas temu moja siostra. Podsuwała mi wyśpiewane przez niego kawałki ale jakoś nie znajdowały we mnie aż do dzisiaj, godnego odbiorcy. Nie dlatego, że mi się nie podobały, dlatego, że do wszystkiego potrzebny jest odpowiedni na to czas. I dzisiaj taki właśnie jest, odpowiedni na to czas, odpowiedni dzień i aura odpowiednia. Zatem zapraszam na jedną z tych piosenek która podbiła moje serce. A teraz druga ;-) No i jeszcze trzecia i ciekawa jestem bardzo jakie będą Wasze wrażenia. Myślę, że podbije Wasze serca i wprowadzi w ten dzisiejszy, słotny dzień dużo słońca. Pozdrawiam Was Wszystkie bardzo serdecznie i ciepło !!! A gdyby przypadł Wam do gustu i pojawiłaby się w Was chęć dowiedzenia się o nim czegoś więcej, to zapraszam na jego oficjalną stronę Josh Groban .
Obraz
Słowo się rzekło... Pracy nie ma końca ale tej pracy towarzyszy wielka radość i oczekiwanie na finał. Jak widzicie, druga babuszka rośnie w oczach. Pogoda nie sprzyja do niczego specjalnego dlatego wieczorami i wczesnymi rankami praca wre i pali się w rękach. Kilka dni temu zdradziłam kolory ale troszkę je zmodyfikowałam. Żeby nie okazały się zbyt monotonne dorzuciłam kolor bananowy, myślę, że sukieneczkę ma teraz babuszka niczego sobie.
Obraz
Matrioszek ciąg dalszy nastąpi... Kiedy zaczęłam haftować moją matrioszkę miałam tylko jeden cel czyli jej wyhaftowanie i zero pomysłu na jej przeznaczenie. Kiedy już się to stało, okazało się, że zostało jeszcze miejsce na kanwie. Przeliczyłam krzyżyki i stwierdziłam, że zmieścić powinny się jeszcze dwa takie cuda. Tak więc zabieram się do pracy a poniżej kolory tej na którą przyszedł dzisiaj czas ;-)
Obraz
A kuku !!! Jest !!! Skończyłam i zgodnie z obietnicą, zapraszam na drugą i ostateczną odsłonę mojego energetyzującego w kolorach haftu krzyżykowego. Zaskoczone ? Mimo, że spać położyłam się o północy, wstałam o szóstej rano, wypoczęta, zregenerowana i zdeterminowana - jedna myśl drążyła moją głowę - muszę go skończyć bo to za długo trwa. I oto Ona, matrioszka w pełnej krasie !!! I jak Wam się podoba ?
Obraz
Smaczne... Moje tegoroczne wakacje są bardzo oryginalne i jakby trochę z innej bajki. Dzieje się bardzo dużo rzeczy niecodziennych, nie do pomyślenia, zaplanowanych i tych spontanicznych też. Niby nigdzie nie wyjechałam a czuję jakby właśnie tak było. Czy to możliwe żeby zwykle, czasowe przebywanie kilka ulic od własnego domu dawało wrażenie jakby było się na zorganizowanym wyjeździe z pełnym wyżywieniem, polskim rezydentem, w pokoju dwuosobowym z widokiem na ogród ? Doświadczam tego właśnie i jestem zaskoczona. Żeby najmniejsza latorośl nie musiała uskarżać się na brak rozrywek i zajęcia, dla niej zorganizowałam domowe półkolonie ;-) Te smakołyki to chęć zrobienia przyjemności dzieciakom. Nasz gość czyli sympatyczny niejadek o wysublimowanym podniebieniu pokochał nasze serowe bułeczki i taki właśnie był mój cel. Pomysł na te smakołyki znalazłam na stronie White Plate . Tam z kolei znalazłam odnośnik do kolejnej strony o naukowym brzmieniu Pracownia Wypieków . Bułeczki są wyśmienite,
Obraz
Owocny weekend Jedni się kąpali, drudzy odpoczywali a inni dziergali małe cudeńka. Niestety, jest jeszcze nieskończone choć nie traciłam ani chwili. Myślę, że wkrótce zrobię kolejną i już ostateczną odsłonę. A może zgadniecie co to takiego ???? ;-) Czekam na pomysły
Obraz
To się nazywa radość... Tej chwili radości nie mogę pominąć w moim blogowaniu - tak cieszył się z powrotu cioci najmłodszy członek naszej rodzinki ;-) Cieszył się bardzo czekoladowo z prezentu od oczekiwanego z utęsknieniem wujka.
Obraz
Souvenirs - pamiątki Tydzień szybko minął. Podróż mojej siostry do Irlandii okazała się być czymś wyjątkowym oczywiście ze względu na kraj - nieznany, piękny, niezrozumiały, zaskakujący ale szczególnie ze względu na naszego kuzyna, osobę z którą bardzo dobrze wychodzi się na zdjęciach i nigdy nie chce się od niej odciąć ;-) Moja siostra pamiątek przywiozła całą głowę, serce też nimi ma przepełnione a dla tych którzy czekali na nią w domku, przywiozła po małym upominku. To taka irlandzka koniczynka na szczęście dla siostry... nie ma lepszego przyjaciela niż siostra , nie ma lepszej siostry niż Ty... wzruszyłam się kiedy to dostałam. Ten natomiast prezent jest zaskakująco piękny - babuszki czy matrioszki stały się ostatnio moim ulubionym motywem, mam nawet kilka wzorów do haftu krzyżykowego które czekają na moją wenę. Ta prezentowana powyżej to coś jakby kosmetyczka czy piórnik ale czym by nie była jest piękna... a te kolory... i znowu widzę mój świat na kolorowo !!! Fajnie jest mieć
Obraz
Wakacyjna wizytówka Zabrałam ze sobą wczoraj aparat. Pomyślałam, że spróbuję doszukać się w nim piękna i oryginalności, spojrzeć na niego pod innym kątem i odnaleźć to czego na co dzień nie widać. Moja miasto - przez wielu krytykowane, przez Papieża Jana Pawła II skomplementowane. Oceńcie sami. Centrum rozciąga się wzdłuż alej a w sumie jednej w trzech odsłonach - I, II i III. Prowadzi ona przez całą długość miasta. Dwie pierwsze aleje to część handlowa miasta, trzecia natomiast stała się ostatnimi czasy częścią kawiarniano-restauracyjną gdzie można przycupnąć na małą czarną i delektować się urokliwością tego miejsca. Trzecia aleja zwieńczona jest klasztorem, miejscem pielgrzymek ludzi z całej Polski i z całego świata. Gdybyście chcieli poznać specyfikę tego miejsca i poczuć jego niesamowitą atmosferę, to zapraszam 15 sierpnia, w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jest jeszcze wiele pięknych miejsc w moim mieście, przez jego mieszkańców często niedocenianych a przez turystó
Obraz
Maków czas... Już kiedyś o nich pisałam, że piękne, że delikatne. Dzisiaj swoimi zdjęciami to tylko potwierdzam i kolejny raz dokumentuję. A co z chabrami ? Dla kontrastu, lubię kiedy w parze z makami ozdabiają mój stół i choć mój nos wyczuwa najdrobniejszy pyłek który od nich pochodzi, nie potrafię z kwiatów zrezygnować.
Obraz
Siostrzana niespodzianka Na Zielonej Wyspie zapewne jest więcej zieleni niż na osiedlowym balkonie ale tutaj też może być pięknie. Oto dzieło mojej siostry, zapał, codzienna poranna rozmowa, pielęgnacja i umiłowanie piękna - a kwiaty potrafią być wdzięczne...
Obraz
Kolorowo Kiedy wakacje spędzamy w bloku, trzeba ruszyć głową żeby czas nie przelatywał nam na niczym. Szczęśliwie, nigdy nam się to nie zdarzyło. Wyobraźni starcza na tyle, że ja nie nadążam uwieczniać każdego pomysłu mojego synka. Odkurzyliśmy więc ciastolinę wraz z którą scenariuszy końca nie było widać. Tym razem odwiedziła nas Flo - z nią bawimy się wszystkim co napotkamy na swojej drodze. Zostałam zaproszona na przyjęcie. Nie byłam jedynym gościem. Zaproszono również Pana Bulwę ;-) On też zachwycony był smakołykami. To był bardzo kolorowy dzień, taki jakim zawsze lubię widzieć każdy który przeżywam.
Obraz
Niebo i słońce Koral robaczywka w kolejnej odsłonie w parze ze słonecznym howlitem.
Obraz
Pierwsze koty za płoty i letnie wyloty Tym razem Irlandia w wykonaniu mojej siostry. Rodzinny pobyt u dalekiego a jakże bliskiego sercu kuzyna. Na razie wiem, że szczęśliwie doleciała, przypuszczam też, że rozmowy końca nie było widać. Drogę powrotną z lotniska przebyłam prawie z prędkością światła uciekając przed burzą. Strach przed nią zwykle mnie paraliżuje a wyobraźnia tworzy obrazy. Burzy nie było, padał za to rzęsisty deszcz a mój synek robił zdjęcia.