Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2010
Obraz
Niecodzienne wyzwanie Lubię wyzwania proponowane przez blogowe społeczności..trzeba, przy takich okazjach, zmieścić się w czasie i temacie...tym razem było podobnie choć tematyka dla niektórych może dosyć kontrowersyjna. Z pewnością nie podjęłabym się tego tak sama z siebie ze względu na jej delikatność ale rodzinnie przygotowujemy się do wielkich majowych wydarzeń więc stała się ona dla nas słodką codziennością. Wyzwanie przyszło do nas prosto z lekcji religii - będziemy robić różańce, mamo...mamy na to półtora tygodnia... ucieszyłam się, że pierwszy raz, bawiąc się koralikami, będę mogła zrobić coś dla mojego synka - coś bardzo dla niego ważnego, nowego, owianego tajemnicą, niecodziennego, innego i zupełnie nieznanego. Mieszko wybierał ze mną koraliki, bardzo poważnie zastanawiał się nad ich kolorem, równie poważnie dyskutował ze mną o samej pracy nad nim i oto co powstało Nigdy bym nie pomyślała, że będę potrafiła go zrobić...nie zastanawiałam się nigdy nad tym, ani przez myśl mi ni
Obraz
Na przekór słocie Zniknęło słońce i automatycznie zniknął mój zapał do czegokolwiek...A może we mnie mieszka niedźwiedź...? Bo często mam takie uczucie jakbym wewnętrznie na okres jesienno - zimowy zasypiała. Budzę się tylko wtedy kiedy pojawia się słońce, jakby jedyne źródło mojej wewnętrznej energii. Nie siedzę jednak i nie płaczę ponieważ nie leży to w mojej naturze, biorę w swoje ręce kolory i w wolnej chwili nimi się bawię...na przekór słocie. Dawno temu polubiłam lawę, wbrew wielu krytycznym opiniom, że wygląda jak gąbka, że dziurawa i pokraczna - ma w sobie nieprzytłaczającą lekkość i to nawet wtedy kiedy jest czarna czy brązowa. Odkąd wystraszyłam się czerni, towarzyszy mi ona od wielkiego święta i pojawia się przy mnie okazjonalnie. Z czasem, nauczyłam się swoich kolorów i nimi walczę z szarością ulicy i często myśli...przy pomocy drobiazgów które towarzyszą nam każdego dnia, rozganiam szarość takich dni jak dzisiejszy, żeby przetrzymać do wiosny i zobaczyć je w naturze.
Obraz
Na wagę ... zielona i sprawiedliwa To reszta moich ubiegłotygodniowych zakupów na targu staroci. Stara, dostojna waga, nadgryziona rdzą i czasem ale uwierzyłam, że będzie piękna choć uśmiechała się do mnie taka jedna, która nie wymagała nakładu tak dużej pracy. Pamiętam doskonale wagę moich dziadków. Była niemalże identyczna, masywna, ciężka niesamowicie i biała. Stała na kredensie którego każda z nas chciałaby mieć dzisiaj w swojej kuchni. Używana była zawsze wtedy kiedy mój dziadek- rzeźnik przynosił do domu mięso i zabierał się za robienie kiełbasy. Te obrazy pamiętam bardzo dobrze, tak samo jak i jej smak. Moją faworytką była kiełbasa biała w której przygotowaniu bardzo lubiłam uczestniczyć. Po kiełbasie pozostało wspomnienie smaku ponieważ jak na razie nie znalazłam jeszcze takiej która by przypominała tę dziadkową.
Obraz
Nie myślałam, a jednak się zdarzyło - słodkości od LLOOKI Zostawiłam komentarz pod postem, tak jak to się zwykle robi, zamieściłam na swoim blogu logo zabawy i .... i w sumie to nawet nie sugerowałam się dniem jej rozstrzygnięcia, bo nigdy jeszcze w żadnym candy nikt mnie nie wylosował. I jak każdego dnia, znalazłam i wtedy chwilkę żeby przejrzeć co nowego słychać na Waszych blogach ale potraktowałam je bardzo wybiórczo, blog LLOOKI pominęłam choć zwróciłam uwagę, że pojawił się nowy wpis. Następnego dnia rano, przy porannej kawie, nadrobiłam zaległości względem reszty moich ulubionych blogów, tym razem nie pominęłam już ani jednego ale jeden z wpisów wprawił mnie w osłupienie... zestaw z foremkami leci do....Ewymaison, przeczytałam i oniemiałam. Pierwszy raz w życiu coś wygrałam, pomyślałam i nie zastanawiając się zbyt długo, napisałam do Karoliny z moimi najświeższymi wrażeniami a zaraz potem do mojej siostry i mojego męża żeby się pochwalić :-) I oto one, w całej okazałości, jak w

Dzień dobry... nowy dzień

Obraz
Nie mogę oprzeć się obrazom które widzę przy przygotowywaniu sobie porannej kawy, pilnuję gotującej się wody i oczu od nieba nie mogę oderwać...czasami zdarza się jeszcze, że biegam po mieszkaniu w poszukiwaniu aparatu (bo nie pamiętam gdzie go wczoraj zostawiłam) a kiedy go już znajdę, nie wiem w którym momencie mam przestać uwieczniać chwilę bo każda z nich jest warta zatrzymania na zawsze. Tak było i w tym przypadku, kiedy wracałam w poniedziałek z pracy ścieżką, którą nigdy nie wracam wieczorem ale w dzień, można znaleźć tam pozostałości starego ogrodu. Rosną tam śliwki mirabelki na które nikt już nie zwraca uwagi, kiedy jest czas pojawia się bez, są zioła i kwiaty i i niestety oznaki porzucenia. Tym razem zatrzymałam się dłużej przy róży, tej drobnokwiatowej, jej owocu znaczy i zobaczyłam go w moim pokoju na stole. Zerwałam tyle ile wydawało mi się, że będzie wystarczająco i oto jest, wygląda pięknie i cieszy oko. Jeszcze większą radość przeżyłam kiedy zobaczyłam mojego synka wrac
Obraz
Gram w kolory w Artpiaskownicy Bardzo spodobało mi się wyzwanie Anity, kolory i dowolność wykonania. Choć nie są moimi ulubionymi, znalazłam je w swoich artystycznych zakamarkach i oto co powstało Pomotałam sznureczki, dobrałam kamienie i jest...nastraja bardzo optymistycznie, nieprawdaż?
Obraz
Staroci czas Udało się, nie zapomniałam...tzn.zapomniałabym tylko przypomniała mi o tym moja siostra ;-) TARG STAROCI...malutki, kameralny ale wczoraj było na nim więcej perełek niż kiedykolwiek. Idąc tam, nigdy się nie nastawiam na zakupy i w moim przypadku jest to dobry sposób na to żeby coś upolować - nie wiem o co chodzi ale zwykle tak jest. Pamiętacie moje haftowane matrioszki ? Od jakiegoś czasu chodził za mną ten motyw i wczoraj na targu również mnie dopadł. Ale co dziwne, nie tylko mnie. Mój syn był zachwycony babuszkami i oto one: Te są troszeczkę zbuntowane, im mniejsza tym bardziej zmarszczone ma brwi :-) Ale zanim znaleźliśmy te rozkładane, natrafiliśmy na grupę agentek jak to powiedział mój syn i muszę wam powiedzieć, że od wczoraj zabawy matrioszkami nie ma końca. Mój wakacyjny haft matrioszek nie został jeszcze dokończony, została mi jeszcze jedna. Będę miała teraz motywację żeby powstała i dołączyła do całej reszty... kto wie, może jeszcze jakieś się pojawią... miłej i
Obraz
Złapać chwilę Post jest dedykacją dla Ewy z bloga A Point of View . Z racji zbieżności naszych myśli, czego wynikiem są też czasami nasze posty. Odsyłam do jej ostatniego wpisu aby się przekonać. Wczoraj robiłam porządek w moim komputerze, usuwałam niepotrzebne pliki, zdjęcia i natknęłam się na fotki o tej właśnie tematyce których nigdy nikt poza mną i moimi bliskimi nie widział - wschody i zachody słońca o różnych porach roku, świadczące o tym, że nigdy nie są takie same. Będę je przemycać gdzieś między postami a ten poniżej, to wynik wczorajszego polowania na zachód, polowania na zatrzymanie chwili. Oto mój zachód słońca, jak to przed chwilką powiedział mój syn - jakby tam gdzieś daleko ukryty był skarb i wylewało się z niego złoto. Miłego dnia
Obraz
Biżuterii nigdy za wiele... Lubię ją robić ale nosze sporadycznie. Nie przepuszczę natomiast żadnej witrynie jubilera...chyba gdzieś podświadomie szukam inspiracji, czasami znajduję nawet satysfakcję. Dzisiaj na kolorowo, bo przecież nie może być inaczej ;-) Miała być bransoletka, powstały korale...samo życie :-) Howlit i nieregularne dyski niebieskiego korala - w tym przypadku wszystko według planu.
Obraz
Dobranoc Kiedyś moja przyjaciółka Monique, Francuzka z krwi i kości stwierdziła, że tak pięknego nieba jak w Polsce nigdzie dotąd nie widziała. W moim mieszkaniu "na poddaszu" wstaję zwykle przed słońcem i witam go popijając kawę z mlekiem. Kiedy chce położyć nas spać, też nie mogę oderwać od niego oczu. Ostatnio odprowadzałam go na drugą stronę popijając pyszną, smakową herbatę. Nie wypada zapraszać na nią o tej porze ale warto o niej wspomnieć. Czarna porzeczka nie dominuje smaku, złagodzona mangostanem, smakuje jeszcze lepiej. Ja już wypiłam i ze smakiem na ustach układam się do snu. Dobranoc
Obraz
Before and After czyli poremontowe Candy Zapraszam do zabawy !!! Dzisiaj mogę już powiedzieć, że jestem po remoncie. Wspominałam o nim między słowami w moich postach ale nigdy nie mówiłam o szczegółach...Dlaczego ? Bo gubię się w chaosie i mimo, że jest drogą do czegoś nowego to najlepiej chciałabym go uniknąć i obudzić się już po wszystkim. Dzisiaj, jestem szczęśliwa i podziwiam pracę którą wykonała tylko jedna para rąk... 1,5 miesiąca intensywnej pracy mojego męża dało świetne rezultaty. Oto moja pracownio-sypialnia i pokój typu salon ;-) Przeglądając zdjęcia z tych pomieszczeń przed zmianami, zrodził się w mojej głowie pomysł. Zasady mojego Candy: proszę by osoby chętne do wzięcia udziału w zabawie, przesyłały na mój mail zdjęcia w takiej postaci w jakiej ja je umieściłam czyli before and after - prezentujące jedno pomieszczenie przed i po zmianach proszę pod tym postem zostawić komentarz ze zgłoszeniem do zabawy oraz umieścić na swoim blogu logo zabawy na zdjęcia czekam do 18.09.
Obraz
za szaro i za smutno... coś nie można zatrzymać tego słońca na dłużej...nie można się nim nacieszyć, ani naładować akumulatorów nie można na zbyt długo...jedyne co można to nauczyć się patrzyć tak, żeby nie widzieć tego co nas przygnębia...albo stworzyć swój własny, kolorowy świat, hermetyczny na warunki zewnętrzne i przetrwać do wiosny. To ubolewanie nie jest tylko moim ale nawet mojego syna... mamusiu - powiedział, a może kupimy dom tam gdzie zawsze świeci słońce i nigdy nie pada deszcz ? Cóż, tęsknota jest wielka, jedyne co mogę mu teraz dać to nasze ciepło i naukę aby widzieć świat na kolorowo...cóż, ja musiałam się tego nauczyć a on to jeszcze potrafi. Dzieci. A teraz troszkę koloru bo przecież tutaj nie może go zabraknąć pomimo wszystko. Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy.
Obraz
Co lubię ... Zostałam zaproszona do tej zabawy przez Jagę której bardzo za to zaproszenie dziękuję i oto co lubię: - być w domu z moją rodziną - zwiedzać z nią świat i podróżować - bezmiar morza latem i potęgę gór zimą - gościć u siebie moich bliskich i przyjaciół - słońce i ciepłe pory roku - słuchać muzyki - mówić po francusku - pracować i oszczędzać - oddawać się swoim pasjom - zasypiając czuć ciepło ukochanej osoby Nie przypuszczałam, że będę miała problem z wybraniem dziesięciu ulubionych przeze mnie rzeczy. Dobrą rzeczą jest taka zabawa, okazuje się nagle, że takich rzeczy, naszych ulubionych jest dużo więcej niż przypuszczamy a często mówimy o sobie, że jesteśmy pesymistami. Do zabawy zapraszam moją imienniczkę Ewę z A Point of View , Magdalenę z La vida comienza despues de los 30, oraz White Plate. A na zakończenie mojego dzisiejszego posta, zamieszczam korale których kolorystyka przywołała właśnie moje letnie, bardzo przyjemne samopoczucie , pozdrawiam
Obraz
Przehaftowane wakacje ;-) Rzeczywiście, bardzo dawno mi się takie nie zdarzyły. Nigdy nie poświęciłam temu zajęciu aż tyle czasu i nigdy nie powstało aż tyle wyhaftowanych słodkości. Oto moja literka M. Wzór podbił moje serce od pierwszego spojrzenia ale ... był typową laurką na dzień mamy. Zrobiło mi się smutno bo moja mama takich ziemskich laurek już nie potrzebuje... Ale w tym samym momencie pomyślałam, że przecież u mego boku rośnie młody, przystojny mężczyzna któremu mogę przecież taką przyjemność sprawić tym bardziej, że na taką właśnie literkę zaczyna się jego piękne imię. MIESZKO - nic dodać nic ująć. Myślę, że to był strzał w dziesiątkę. A kiedy zobaczył koronę, jego buźka uśmiechnęła się od ucha do ucha. Sądzę, że jego babcia M jest nim tak samo zachwycona jak jego mama, szkoda tylko, że Mieszko swoją babcię może poznawać jedynie dzięki naszym opowieściom...
Obraz
Na koniec lata ? Zadaje pytanie bo nadzieja na letnią pogodę zaczyna mnie opuszczać. Dzisiejszy dzień można jeszcze do takich zaliczyć ale dwa poprzednie już niekoniecznie. Dlatego dla utrzymania pogodnych humorów, zamieszam kilka ujęć mojego miasta skąpanego w gorącym, lipcowym słońcu. To serce miasta, środek alei NMP, ratusz i pobliskie budynki. A nieopodal znajduje się Swker Solidarności, miejsce wypoczynku dla każdego. Otoczony zielenią, w środku miasta tworzy oazę spokoju i wytchnienia. To miłe, że w centrum miasta nasze maluchy mają swoje miejsce do zabawy i czując się bezpieczne, spędzają w cieniu drzew miłe chwile swojego miejskiego dzieciństwa.